13 marca 2015r – śmierć Emila


Dziesięć dni wcześniej w bezkresnej szarości bieszczadzkiego nieba żeglowały pierwsze klucze żurawi, otwierając na oścież wrota przedwiosennej nadziei. Biel śniegu spływa z łąk w dolinę, w której rzeka Solinka zbiera ją cierpliwie z małych strumyków w groźnie huczący gniew wody. Na brzegach lęgną się w żyznych osadach lepiężniki. Pomiędzy nimi jaśnieją słonecznym blaskiem kwitnące podbiały oblegane już przez pszczoły. Na leśnej stokówce odciśnięte łapy niedźwiedzia jak pieczęcie urzędnika wiosny niezbicie poświadczają że ona zaczyna już urzędowanie, szpaki uwijają się na rozmrożonych spłachetkach pól, życie rozkwita. Od pierwszego krzyku żurawi minęło dziesięć dni, budzi mnie szary, wilgotny mżawką świt. Jak zawsze idę wypuścić ze stajni konie, lubię jak witają mnie parskaniem, wychodzą i człapią za mną, czując świeżą kiszonkę, którą niosę na widłach. Patrzę na nie jak wyszarpują źdźbła trawy i leniwie je żują. Koń sam w sobie oddziaływuje na człowieka terapeutycznie, udziela się wokół niego wszechobecny spokój. Miałem już odejść, ale zawahałem się i pomyślałem sobie, posprzątam jeszcze staje żeby mieć pretekst do bycia tutaj. Wywożę którąś z kolei taczkę z obornika i zauważam z niepokojem, że koń Emil dziwnie się cofa, a jest obiektem specjalnej troski, bo od kilku lat ma postępującą rozedmę płuc. Robi ciężko bokami jak miechami kowalskimi walcząc o tlen. Podchodzę, a on pada, nachylam się i mówię do niego z troską:

- Emil co się dzieje? Wstawaj, musisz dociągnąć do zielonej trawy.

Koń jakby zachęcony z trudem podnosi się i stojąc na rozdygotanych nogach patrzy się na mnie tymi wielkimi czarnymi oczami jakby mówił:

- Patrz, wstałem, chcę dociągnąć do tych zielonych łąk - po czym pada na bok.

Zdążyłem jeszcze zawołać Agnieszkę:

- Chodź szybko, Emil umiera, zdążysz się pożegnać.

Klęczymy przy łapiącym ostatnie oddechy zwierzęciu i z przerażeniem patrzę jak rogówki pięknych końskich oczu mętnieją. Emil wydał ostatni dech, a z oka spłynęła mu łza. Koń spoglądał w czeluść szarego nieba, z którego sączył się jęk żurawi.

13 marca, piątek 2015r – śmierć Emila.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R