Żółte Słońce świeci ładnie
Miło jest człowiekowi, gdy ktoś go pochwali, każdy jest łasy na głaskanie łącznie z moim kotem Kulką. Do Siekiery przyszła osobiście pani pogłaskać mnie za literaturę, na początku wysłuchałem peanów bałwochwalczych, ale w drugiej części wypowiedzi pani bardziej skupiła się na występujących w książce wyrazach prostych. Rozkręcała się, że to naganne i nie do przyjęcia, że ona owszem postawi sobie moją książkę w biblioteczce, ale wykreskuje te wyrazy proste czarnym markerem. Trochę miałem już tego dość i miałem jej powiedzieć: Ty weź sobie napisz swoją książkę a mojej nie poprawiaj, bo może nie jest idealna, ale jest moja! Ale w końcu zamknąłem ten słowotok krytyczny oświadczeniem:
- Proszę Pani w następnej książce jak Staszek Cieśla będzie napierdalał gwoździe w dach to nie powie:
- Ten żółty balon na tym pierdolonym niebie jebie żarem jak spuchnięte jaja, aż mi się w głowie pierdoli.
Specjalnie dla Pani powie na tym dachu:
- Żółte Słońce świeci ładnie, a ja mam migrenę…
R