Żarówka Mietka
Mietek Nożownik stoi między ciśniańskimi sklepami i w ten bezśnieżny, styczniowy wieczór przygląda się czemuś, co dzierży w dłoni. Przechodzę obok i pytam:
- Co tam masz?
- A potrzeba mi taką małą żarówkę, ta się spaliła a mam taką małą lampkę - tłumaczy.
- To trzeba było tej nie wykręcać mogła tak sobie świecić na czarno w nieskończoność - zalecam i dodaję - a to taki wielki problem wejść do sklepu i kupić za złoty dziewięćdziesiąt?
- No kurwa problem jak się nie ma ani grosza - wyjaśnia Mietek.
Wszedłem do sklepu i widząc przez szybę szarość problemu Mietka w tym szarym, styczniowym wieczorze już miałem dać się ponieść litości, ale powstrzymałem swe zapędy "o nie, nie karmimy niedźwiadka nawet jedną żarówką". Już od dłuższego czasu trzymam się konsekwentnie tej linii politycznej i nie wspomagam ani Bafla trzydziestoma groszami, ani Mietka żarówką, bo co to kurwa znaczy "daj", idź chuju jeden z drugim i zarób, socjalizm się skończył. Wychodząc ze sklepu daję Mietkowi radę:
- Butelki po piwie chuju pozbieraj na wsi i sprzedaj i takim sposobem uczynisz w żyrandolu jasność.
Mietek coś tam mruknął i stał dalej oglądając z uporem tę żarówkę jakby chciał naprawić ją siłą woli, a ja wracam do domu i jestem pod wrażeniem, jakie to proste i piękne problemy mają nasi prości i piękni ludzie.
R