Wiosna ludów

 

Jakaś wiosna ludów się stała i zamiast żurawi na niebie, to migi ruskie sobie latają i zamiast ławicy ryb w morzu czarnym, to ławice peryskopów wystają, i oko Ameryki patrzy na biust Eleny Iwanownej, co zażywa solara na krymskiej plaży, i telewizja wciąż gada i gada, i pieni się i szczuje przeciągając nas na swoją sprawę, i mękolą i analizują wykresy rysują i takie wielkie rzeczy się dzieją, a mnie bardziej zajmuje kwitnące wilcze łyko przed moim domem, i wpatruje się w ten róż cudowny i oczy mi się do niego śmieją. Jedni się przyłączają drudzy odłączają, dzielą ziemię, rysują granice, a mnie bardziej zajmuje to czy żaba już gramoli się do stawu czy jeszcze może śpi sobie w mule, i ci grają prawych i tamci twierdzą, że honor na ich twarzy, a mnie bardziej zajmuje dźwięk nadziei z dziobów żurawi. Jakaś wiosna ludów się stała i krzyczą i wygrażają pięściami, a mnie bardziej zajmują wschodzące przy ciepłej ścianie tulipany. Czy to świat szalony jest już czy ja niebezpiecznie oszalały? I chyba dobrze by było gdyby każdy człowiek z osobna tak zajmował się wszystkim wokół siebie małym i tak by sobie mógł trochę być oszalały, to nie było by tej całej wiosny ludów tylko dar wiosny zielonej.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R