Wilk
Patrzę na male, czarno-białe zdjęcie w okienku, którego stoję ze
swoją pierwszą dziesiątką lat na karku przy martwym, zesztywniałym od śmierci i
mrozu wilkiem. W tle masa śniegu i szopa pana Kamińskiego ówczesnego łowczego w
nadleśnictwie Cisna. Wilk pozuje do zdjęcia bez przekonania, właściwie to teraz
jest mu wszystko jedno, zastrzelili go za to, że był wilkiem, zastrzelili go,
bo człowiek nie może znieść jak wilk dźwiga swe życie i człowiek uważa, że
odbierając wilkom ich istnienie wybawia je od czegoś okropnego, od dzielenia
ziemi z człowiekiem. Wilk ten był samcem alfa, ale zginął, jako wyrzutek
przepędzony ze stada ze względu na swoje kalectwo. Kilka lat wcześniej człowiek
odstrzelił mu cześć dolnej szczęki, zwierzę przeżyło, ale w stadzie gdzie
pozycję ustala się kłami i sprawnością łowiecką ten defekt zdyskwalifikował
tego dużego samca i włóczył się za watahą dojadając zostawione resztki. Po
kilku latach wilk nie domagając wystawił swą samotność pod lufę sztucera pana
Kamińskiego, a ojciec zrobił mi przy nim to zdjęcie. Patrzę na tą małą fiszkę
czarno białego papieru i myślę sobie: Dzielny byłeś wilku, przykro mi ze
człowiek nie chce dzielić z tobą ziemi, żal mi twego istnienia, a w okienku
tego małego zdjęcia biały śnieg i szara wilcza śmierć …
R