Wierzę w syna bożego
Uwielbiam te plakaty propagandowe na tablicy ogłoszeniowej przy ciśniańskim kościele, nie mogę się doczekać, kiedy będzie następny. Niektóre przedstawiają urodziwego mężczyznę w kwiecie wieku z rozmarzonymi oczami homoseksualisty (czyżby to Jezus?) na niektórych tata, mama i dzieciątko biega po zielonej łączce, a baranek muczy:
- Tylko nie zapomnij iść w niedzielę do świątyni.
A dzisiejszy najnowszy materiał propagandowy zapytuje mnie "czy wierzysz w syna bożego?". Od strony plastycznej jest nieźle skrojony, święta Maryja potraktowana ikonograficznie i święty Dżozef z jaśniejącym nimbem (mam nadzieję, że ta iluminacja nie jest pochodną z wczorajszego spożycia nadmiernej ilości wina), nachylają się, przeto te dwie szacowne postaci nad kołyską - żłóbkiem i wszystko by było w porządku gdyby nie te dwie krowy pomiędzy nimi, jedna to nawet wygląda na byka, a nad tym wszystkim napis "Wierzę w syna bożego". Zastanawiam się czy to, aby nie bluźnierstwo, bo niewtajemniczony w magię może mieć dylemat z rozróżnieniem syna bożego pomiędzy krową, dzidziusiem i bykiem. Przestudiowawszy materiał propagandowy idę sobie asfaltem ciśniańskim w ten szary, styczniowy dzień i cieszę się, że pada deszcz i taplam sobie gumiakami w rozległych kałużach, po chuju jest oto 21 stycznia leje deszcz, jest ciepło i nie ma śniegu. Czyżby zimę w tym roku odwołał sam papież? Idę sobie rozdzierając sobą tę szarzyznę wieczoru i nie spotykam nawet Bafla, nawet Janka Rapera ani Mietka Nożownika. Idę sobie tak i odpowiadam temu plakatowi:
- Ni chuja, nie wierzę w syna bożego, ale wierzę za to w Jezusa, ale tego z Wołomina, co chleje dwa alkohole i w tego Nowaka, co łaska jego święta jest teraz w Los Angeles u tych aniołów.
Idę sobie i mruczę do siebie:
- Ale fajna jest taka wiara.
R