To Coś
W kotłowni
zauważyłem dziwne roboty ziemne, a nie przypominam sobie żebym udzielał jakieś
pozwolenie na prace budowlane. Pod piecem centralnego ogrzewania dokonano
wykopu tunelowego o średnicy około dwudziestu centymetrów. Stwierdziłem, że To
Coś przekopało się z drewutni pod ten piec prowadząc magistralę całe trzy metry
pod ziemią, To Coś wylazło następnie na światło dzienne, przecisnęło się pod
ścianą spiżarni i pomiędzy płytkami a drewnianą ścianą zaczęło prowadzić
następną inwestycję krążeniową. Codziennie
- Zabiję deską tę szparę
między płytkami a ścianą, do tunelu pod piecem wrzucę cegłę, a na środku
kotłowni postawię łapkę. Dzięki bogu wycofałem się z tej niegodziwości nie
wprowadzając tych trzech zbrodni w życie. Nawróciłem się i postanowiłem
wspierać To Coś w jego zamierzeniu, codziennie wynoszę dwie szufelki ziemi z
nocnej zmiany tego czegoś i zaglądam w mrok tunelu pod piecem. Między mną a Tym
Czymś nawiązała się nić sympatii, mimo, że nigdy się nie widzieliśmy, ale
jednak wspólnie pracujemy a to łączy. To Coś czymkolwiek ono jest ma silny
charakter, bo dąży metodycznie do celu, a w świecie żywych istot, jeśli jedno
widzi, że drugie jest charakterne to chce mu się przysłużyć i pomóc, więc tak
czynię. Mam nadzieję, że nasza robota nie spowoduje katastrofy budowlanej i
kiedyś dowiem się, co robimy ja i To Coś…
R