Taka Piękna Nienawiść

 

Istoty spotykają się i odchodzą, nieraz żywią do siebie miłość a nieraz nienawiść… Ten kary koń żywił do swego jeźdźca czystą nienawiść. Jak tylko się zobaczyli w zagrodzie, jak tylko ich oczy się spotkały koń wiedział od razu, że tego człowieka nienawidzi, że nienawidzi go nie za to, że jest zły, ale za to, że ten człowiek jest synem tych, którzy poskromili konie, którzy wydarli tę wolność życia na preriach, którzy ofiarowali za nią opiekę i troskę, ale ten koń nie chciał przyjąć tego daru, bo nic to dla niego nie znaczyło, bo z chwilą swych narodzin kary źrebak wiedział, że nic nie chce od człowieka i robił wszystko by dać temu wyraz. Gryzł i kopał, przeskakiwał ogrodzenia, zrzucał jeźdźca, stawał dęba i rżał i im bardziej dawał temu wyraz tym jeździec bardziej był przekonany, że wygrają razem ten morderczy wyścig, do którego przygotowywał konia. Człowiek miał dużo cierpliwości do tego zwierzęcia, bo człowiek był przebiegły i wiedział, że jeśli wykorzysta tę nienawiść do człowieka to wygra ten bieg na pięćdziesiąt mil. Kary koń, jeśli miał okazję zabiłby swego jeźdźca: w stajni i na wybiegu i przy wodopoju, ale jak byli razem na wyścigu stanowili na przekór wszystkiemu dziwną jedność. Kary koń jakby chciał wtedy pokazać człowiekowi, że on się nie poddał, że nie zrezygnował z wolności swojej rasy, galopował wówczas zużywając to paliwo gniewu i nienawiści do jeźdźca i wszyscy, którzy to widzieli mówili później:

- To Taka Piękna Nienawiść!

I kary koń ze swym jeźdźcem wygrywali te mordercze gonitwy i przyszedł czas, zły czas, w którym kary koń w kolejnej gonitwie złamał nogę a jeździec stracił życie, można powiedzieć, że stracili po równi, bo dla konia nogi to całe życie i ci, którzy to widzieli mówili ze koń rżał i pianę toczył z pyska i chciał się podnieść i było widać, że chciał podejść do jeźdźca, bo kary koń chciał żeby człowiek zobaczył i uwierzył, że on jest wolnym zwierzęciem, bo było to dla niego najważniejsze i już nigdy ani jeździec ani jego ojciec ani syn jeźdźca nie będzie okiełznać i tak myśleli ci, którzy to widzieli, bo znali te piękną nienawiść konia do człowieka. I kary koń wciąż próbował wstać i brnąć w kierunku martwego jeźdźca i rżał przy tym rozpaczliwie i przerażająco, aż w końcu ktoś litościwy strzelił mu w łeb i nie wiadomo, czego chciał koń od jeźdźca, ale wszyscy, którzy to widzieli mówili z podziwem:

            - To Taka Piękna Nienawiść…

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R