Szczęścia
ludzki debilizm
Przy
Siekierezadzie posiadamy skromną kolekcję samochodów z drugiej wojny światowej,
które po zdemobilizowaniu pracowały w bieszczadzkich lasach. Jest to taka
atrakcja do kotleta i piwa, oprowadzam ludzi po tym skansenie i słyszę
nieustanne porady, że trzeba by to wszystko wyremontować, pomalować a niektórzy
postrzegają temat szerzej i mają wizję jak należy to rozbudować. Obcując z tymi
istotami, dla których świat zastany- dzisiejszy nie ma wymiaru rzeczywistego,
bo mają wizję własnego, najczęściej sięgającego dalekiej przyszłości i
nieistniejącego- mam w głowie tylko jedną głośno brzmiącą myśl: „Odpierdolcie się! Zrób sobie jeden z drugim własne <muzeum>
ciągłego niezadowolenia, ciągłej nie akceptacji dnia dzisiejszego i wystawiaj w
tej galerii własne pierdolce, fobie i urojenia”
Ludzie ciągle chcą czegoś, co nie istnieje a to, co widzą przed sobą tego nie
widzą. Trudno osiągnąć szczęście i pogodę ducha postępując w ten sposób.
Pan się pyta:
- A warto tam iść?
Odpowiadam:
- Nie kurwa,
nie warto! I odpierdolcie się ode mnie, bo nie będę
czynił wyborów za Was!
- A co tam jest?- pyta
następny?
- A chuj
obwiśnięty- odpowiadam.
Dlaczego przyszło mi, na co dzień
obcować z nieszczęśliwymi z wyboru ludźmi, których nic nie zadowala, nie cieszy,
którzy postrzegają nie to, co jest a to, co chcieliby zobaczyć w swoich
popieprzonych mózgach. Jako „kustosz” przysiekierezadowego „muzeum” współpracę ze zwiedzającymi
oceniam na 2+ w tym plusie są nieliczni, którzy potrafią się zachować (zapytać
czy można zrobić zdjęcie) i którzy widza to, co jest i podziękują uśmiechem. Na przykładzie zachowań „zwiedzaczy” można by
napisać pracę socjologiczną o tym, że większość ludzi wyrzeka się szczęścia na
własne życzenie, bo nie chce żyć dniem dzisiejszym i go akceptować tylko chce
pilnie znaleźć się w dniu jutrzejszym a z dzisiejszym toczyć paranoiczną wojnę.
A na te kretyńskie pytania: ”a co tam jest?”, odpowiadam:
Tam jest, kurwa mój dzień dzisiejszy!
R