Styczniowa widokówka z Cisnej
Święta i Nowy Rok już za nami jeszcze trawimy te resztki w jelitach i mózgach, a ja czuję poronnie do dziś ten litr szampana, który przyswoiłem. Przed Sylwestrem mieliśmy w Siekierze małe zamieszanie. Actimel czepił się agresywnie po angielsku Homera - dokonał napaści słownej, a później próbował ręcznie wykładać, ale okrutnie się sprzeciwiliśmy i on został napiętnowany, a Kwiatek to nawet stwierdził, że mu jebnie, bo nie można na to wszystko patrzeć. Kamila pozbierała po całym lokalu rozsypane paciorki z naszyjnika homerowego i wszystko ucichło, a sprawca nazajutrz pokajał się pijąc tylko piwo. A to wszystko przez taką żyłkę, którą ma na czole i jak ona nie wyrabia z tłoczeniem krwi mózgowej, to wtedy puchnie i następuje zator myślowy i wówczas nawet Homer w oczach Actimela jest złym Angolem. To taka mała wprawka przed świętami, a za to sam Nowy Rok gładko przeszedł, ktoś żygnął solidnie do umywalki, ludziska śmiali się i tańcowali, tak łagodnej zabawy nie pamiętają nawet tacy starzy jak ja, można powiedzieć sięgliśmy krainy łagodności. Baflo zbierał szklanki i talerze, Jezus pił, a później nie pił, a później znowu pił, Nowak to tylko pił, Młody Elektryk Izka i Stary Elektryk Staszek też pili. Zawiązywały się po drodze różne cielesne układy, Manczis zdetonował swe ładunki prochowe i już potem nie wrócił, bo ten huk go tak sponiewierał i ogłuszył, Walec był na służbie w lesie, a ja na zmywaku gdzie bardzo lubię przebywać, bo koi moje zmysły szum bieżącej wody. Wszystkie człowieki z Wołomina zachowywali się jakoś tak dojrzale jakby zaczęli nowe etapy w swoich istnieniach. Nikogo się nie wyrzucało i z nikim nie szarpało, Ghandi byłby z nas dumny potrafiliśmy się szanować i cieszyć się sobą, fajnie było szkoda i żal, że to wszystko tak szybko umiera, a tak na marginesie to chyba niedługo zostanę kobietą płci męskiej, bo robię się taki sentymentalny i wrażliwy, a co tam jakoś to przeżyję...
R