Śmierć poety
Rysiek obudził się z potwornym bólem głowy jakby imadło diabelskie ściskało mu czaszkę ze wszystkich stron. Leżał chwilę nieruchomo, ale stwierdziwszy, że ten stan wcale nie wpływa na skalę cierpienia zaniechał tego i podniósł się na łóżku.
- Kurwa, co za smród - z niesmakiem stwierdził analizując mieszankę powietrza wokół siebie.
- Niepotrzebnie piłem to wino, po wódce człowiek mniej jedzie - stwierdził dla usprawiedliwienia tego stanu rzeczy.
Podparł dłońmi głowę i bił się z myślami czy najpierw napisać wiersz o sutkach Kryśki, czy iść się wysrać. Ostatecznie wybrał to drugie dochodząc do słusznego wniosku, że jak spóźni się z wierszem to nic się nie stanie, a jak spóźni się wysrać to pogorszy tylko drastycznie swój stan higieny. Siedząc na kiblu sadził potworne bąki, mało go nie wyrzuciło z muszli:
- Kurwa, po tym winie to dupę rozsadza - sprecyzował stan własnej obstrukcji jelitowej.
Gdy odgłosy odrobinę ucichły i Rysiek począł już dzieło wydalania równocześnie począł myśl o kompozycji tego utworu poetyckiego o sutkach Kryśki. Dysonans między jednym aktem tworzenia a drugim był przerażający, ale po to jest się poetą by godzić sacrum i profanum. Podtarłwszy dupę i wstawszy z kibla Rysiek był już rozpromieniony oto czuł lekkość w kiszkach i umyśle, wszystko było skończone i sranie, i utwór poetycki o sutkach Kryśki, bo poeta to człowiek, który umiera o świcie a później rodzi się na nowo i wieczorem jest już gotowy na życie, bo wieczorem czeka na poetę flaszka i sutki Kryśki, więc nie ma potrzeby jeszcze umierać, więc tytuł tego dzieła jest na wyrost i mocno przesadzony, bo poeta dopóty nie może się solidnie wysrać i napisać wiersza, to on wciąż żyje i tworzy, buduje mosty pomiędzy rzeczywistością i fantazją spaja nimi te dwa brzegi. Rysiek, modlimy się o łagodne wypróżnienia dla twojej osoby, obyś żył nam wiecznie.
R