Sama świadomość
Mietek powróciwszy z więźnia za nożownictwo nieźle się trzymał, u Miśka załapał trochę roboty dla zdrowotności jeździł do pracy z Dołżycy rowerem i czuł wyraźną wyższość nad Baflem i innymi spożywającymi czerwone mleko szalonej krowy. Dawał temu wyraz krzycząc do nich:
- Chuje, leki bierzecie a dalej chlejecie, a później padaczka i do szpitala was jebanych wożą – Mietek precyzyjnie syntetyzował procedury rządzące sielanką życia za Siekierą.
Obserwowałem każdego dnia jego gębę i po pewny czasie zauważyłem, że krzywi mu się ten ryj, co raz bardziej, a to niechybny znak, że upadek Mietka nadciąga. Po około miesięcznej walce Mietek pękł i popłynął, po dekadzie ostrego chlania zameldował się na pogotowiu ratunkowym, spakowany w mały plecaczek i rzekł:
- Do Żurawicy proszę, bo mi się już bardzo pierdoli w głowie.
To dobrze, że Mietek ma jeszcze samoświadomość, bo kiedyś spotkałem go na drodze z czymś, co ukrywał pod kurtką, zapytałem:
- Co tam masz?
Odsłonił połę szmaty i pokazał małą siekierkę.
- W głowie mi się pierdoli to lepiej mieć coś przy sobie.
Zmroziło mnie to oświadczenie, ale po tym osobistym zgłoszeniu się Mietka u medyków po pomoc jestem trochę spokojniejszy.
Trzymaj się Mietek i powodzenia.
R