Rytm
Kręcę sobie na rowerze w ten piękny kwietniowy dzień i nie mogę oderwać oczu od tego szalonego kwitnienia wokół. Białe krzewy tarniny jaśnieją swą światłością porażając swą czystością wszystkie zmysły. Kniedź błotna prześciga się ze swą żółtością z samym słońcem, ziarnopłony i mniszki potęgują tę pogodną iluminację. Jasno-zielone listki wykluwają się na brzozach, olchach i czeremchach. Kręcę sobie na rowerze po bieszczadzkich stokówkach i czuję ten piękny rytm cudownego czasu, a żeby dobrze kręcić trzeba odnaleźć w sobie ten rytm, powiązać to wszystko w jedną spójność i wyrzucić z siebie chaos. W rzece Solince pływają już klenie i ukleje, patrzę na nie z mostu na Polankach i widzę ten rytm jak ta bystra woda współgra z ruchem ryby. Wszędzie w przyrodzie widać ten rytm, którego poszukuje każdy sportowiec, wokół wszystko przemawia, że warto dążyć do harmonii, że warto odnaleźć rytm życia, bo z tego uporządkowanego chaosu rodzi się piękna muzyka, właśnie taka jak ta wielka symfonia kwietniowej bieszczadzkiej przyrody. Naciskam mocniej na ten buddyjski, modlitewny, rowerowy młynek i czuję, że uchwyciłem cienką nić tego rytmu i jest mi cudownie lekko, i jest mi wiosennie, i jest mi pięknie, i kwitną już dzikie czereśnie, i wypełnia mnie ten rytm bieszczadzkiej przyrody jak najpiękniejsza muzyka.
R