Radyjko idzie zabijać

 

Radyjko, syn rodzony słynnego Cypisa Co Nie Robi Absolutnie Nic (w przeciwieństwie do Marka Który tylko Nie Robi Nic), oto ten Radyjko wyrósł nam u naszych boków w naszej wsi na największego bandytę jakiego ta wieś pamięta. Radyjko zaczął od drobnych kradzieży już w wieku szczenięcym zawsze skory do pomocy, zdawałoby się empatyczny oswajał swe ofiary chęcią do współpracy, a rozpoznawszy już topografię terenu, czy to podwórka czy domu wkraczał do akcji. Ginęły narzędzia, pieniądze, drobne precjoza, a jak coś zginęło mówiło się we wsi:

- Pewnie Radyjko zajebał.

    Moim sąsiadom ten złoczyńca dwukrotnie zwinął przewód energetyczny dostarczający prąd do ich domostwa i przetapiał go później na złom w noc księżycową a jasną paląc wielkie ognisko obok swej chałupy. Nie będę zniżał się tutaj by opisywać niegodziwości, których dopuściła się ta prototypowa, ludzka istota, bo nie warto. Pochwalę się jedynie jeszcze tym, że radyjko okradł Wojtka Stolarza Podłogowego przed Siekierezadą pozbawiając go portfela, a później z kompanem włamał się do Siekiery gdzie przywłaszczył sobie siedem stówek w bilonie i wydawał później te drobne w naszej wsi. Mijał czas i Radyjko doskonalił swe umiejętności, od drobnych kradzieży przeszedł do działu obrotu środkami mózgojebnymi i do kradzieży zuchwałej. Po chyba sto jedenastym przestępstwie dostał się łaskawie przed oblicze sprawiedliwości i otrzymał "monstrualny wyrok" dwa lata w zawieszeniu. Przez te dwa lata nadal doskonalił swą przestępczą edukację i wszyscy zachodziliśmy we wsi w głowę, co miała na myśli pani prokurator. Nie będę ujawniał szczegółów konfliktu, w jaki popadł Radyjko z Krzyśkiem i Malwiną, naszymi pracowitymi obywatelami wsi Cisna, ale mogę tylko powiedzieć, że wykazali się oni anielską cierpliwością, bo gdyby trafiło na mnie to wyciskałbym Radyjkowi płuca przez odbyt (oczywiście jest to tylko skrajnie emocjonalna przenośnia). Kontynuując Radyjko postanowił uciszyć Krzycha i Malwinę na wieki, Radyjko obmyślił sobie, że najlepszym rozwiązaniem jest ich zamordować, bo doszedł do wniosku, że inaczej ten konflikt jest nie do rozwiązania. Zorganizował trzyosobowy bandycki oddział partyzancki i o godzinie dziewiętnastej, tak na dobranockę wtargnęli do domostwa Krzyśka i Malwiny z ciężkimi łom podobnymi przedmiotami, starali się bić po głowach. W szczegóły nie wchodzę, ale należy tutaj oddać hołd bohaterstwu Krzyśka Malwiny i ich małego syna, który rzucił się na plecy jednemu napastnikowi i nie ma, co tutaj wnikać w drobiazgi, bo takiego koszmaru nie chciałby nikt doświadczyć. Dzięki dobremu zrządzeniu losu napastników coś spłoszyło i zbiegli. Krzysiek doznał ciężkich urazów głowy, Malwinę bandyci potraktowali jak dżentelmeni miała tylko kilkanaście szwów. Już tego samego dnia ktoś rozpoznał samochód, którym podjechali pod dom i nie minęło dwie doby, a policja już miała skurwysynów. Ja od niepamiętnych czasów powtarzałem, że Radyjko to psychopata z nie do końca wykształconym płatem czołowym i skroniowym. Dzisiaj, kiedy Krzysiek leży jeszcze w szpitalu mamy wszyscy nadzieję, że pani prokurator poważnie podejdzie do takiej wycieczki Radyjka, który idzie właśnie zabijać. Ja również o to proszę, bo jak powiedział sąsiad Krzyśka i Malwiny teraz to śpię z siekierą pod poduszka, a jest to spory dyskomfort, gdy stylisko obija ci się podczas snu o ryło. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia psychicznego i fizycznego Krzyśkowi, Malwinie i małemu Pawłowi. I wnoszę z tego, że Radyjko przed skokiem nie czytał "z zimną krwią" Trumana Capote, ale może będzie miał czas przeczytać w pierdlu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R