Pragnienie dzieciństwa

 

         Odkrywam, że coraz mniej mi potrzeba od innych a coraz więcej mi potrzeba od siebie.

         W wyniku pewnych dziecinnych traumatycznych doznań życie ukształtowało mnie w takiej zabawnej formie, że trochę sobie nie dorosłem i wiele osób stwierdza:

- Czy wiesz o tym, że ty jesteś dzieckiem?

-Tak, wiem o tym, po prostu bałem się pójść w całkowitą dorosłość i sobie trochę zostałem chłopcem i coraz częściej odkrywam, że coraz mniej mi potrzeba od innych a coraz więcej mi potrzeba od siebie. Nie jest to jakieś epokowe odkrycie, bo zawsze byłem samotnikiem i często uważano mnie za dziwoląga a ja jeszcze podkreślałam ten status, bo zapewniał mi bezpieczeństwo coś w rodzaju paszportu dyplomatycznego. Moje odkrycie, że coraz mniej mi potrzeba od innych a coraz więcej mi potrzeba od siebie nie ma źródła w dysfunkcji epoki dzieciństwa, bo ten cudowny czas obronił się sam, obronił się zielenią ukwieconych łąk, bystrą wodą w rzece Solince, bielą śniegu w zimie, błękitem nieba nad górami…

         Dzieciństwo obroniło się izolacja od dorosłych, jako dzieci czuliśmy się inną rasą, świat dorosłych był dla nas tak odległy jakby byli to kosmici i ta nieziemska filozofia ocaliła nasze dzieciństwo. Już wówczas czułem, że ta dziecinna radość była poza rozumem, że to było niewyobrażalne szczęście, bo dorośli nie zdołali nas stłamsić, uratowały nas łąki, las, rzeka, bezkresne niebo i nasz własny dziecinny świat. Trudno się dziwić, że postanowiłem nie dorosnąć, bo niewiele rzeczy znam piękniejszych od dzieciństwa.

         Odkrywam, że coraz mniej mi potrzeba od innych a coraz więcej mi potrzeba od siebie. Wydaje się ze to twierdzenie jest zupełnie innym tematem do rozprawy, ale tak nie jest, bo to część tej wielkiej idei dzieciństwa, w którym tworzy się w umyśle małej istoty zalążek świata na całe życie. Na tych cudownych bieszczadzkich łąkach, w tej bystrej rzece Solince, na tym jaśniejącym bielą śniegu, pod tym bezkresnym błękitnym niebem odkryliśmy, jako dzieci, że nic nie chcemy od innych a coraz więcej chcemy od siebie…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R