Pokory
przyjacielu, pokory
Joachim von Witenberge ma ograniczone pole manewru w Siekierze,
ma świadomość że każdy jego czyn jest obserwowany i cenzurowany. Joachim był
sezonową maskotką lokalu, ale do czasu, kiedy jego stan higieniczny pogorszył
się drastycznie i siedząc przy stoliku jednoosobowo wydawało się, że biesiadują
w grupie: Joachim i bukiet doznań zapachowych. Z przykrością wytłumaczyłem to
tej całej "grupie Joachima" i oni to zrozumieli. Joachim używa często
zwrotu "pokory przyjacielu, pokory" i tego pragnę się złapać w
obliczu pięknej wiosny, gdy na świecie wokół mnie pojawiło się tyle cudów
natury i nad każdym człowiek pragnie się na dłużej zatrzymać, i nie wiadomo, do
którego najpierw przytulić wzrok i pojawia się swoiste rozedrganie duszy
wówczas cytuję maksymę Joachima:
- Pokory
przyjacielu, pokory.
I rozumiem
po części "grupę Joachima" wędrującą nerwicowo po kraju, oni też są
rozedrgani tym pięknem wokół i nie mogą się w tym podziwianiu zatrzymać, bo
wszędzie kiełkuje piękno i chciałoby się i tu i tam zaglądnąć, i by nie oszaleć
z nadmiaru szczęścia trzeba sobie powtarzać:
- Pokory
przyjacielu, pokory.
R