Od
nieświadomości do nieśmiertelności
Od nieświadomości do
nieśmiertelności szlak mój wiedzie
Od nieśmiertelności do
nieświadomości szlak mój wiedzie
Patrzę na błękit sierpniowego nieba
i spokojną taflę solińskiego jeziora mieniącą się szczerym złotem - darem
słońca
Czuję radość bezinteresowną, że
jestem tutaj wraz ze swoim istnieniem o tym czasie i w tej przestrzeni
I przychodzi mi do głowy to
stwierdzenie:
Od nieświadomości do
nieśmiertelności szlak mój wiedzie
Od nieśmiertelności do
nieświadomości szlak mój wiedzie
I obie kolejności są jak
najprawdziwsze nie mam co do tego żadnych wątpliwości
I tak jak nie ma różnicy czy
najpierw sycę się błękitem nieba, a później rozkołysaną złotem taflą jeziora
Tak w tych twierdzeniach nic to nie
zmieni jeśli zamienisz słowa
Od nieświadomości do
nieśmiertelności szlak mój wiedzie
Od nieśmiertelności do
nieświadomości szlak mój wiedzie
Leżę na brzegu tego pięknego świata
i chyba zawieszony jestem po środku tego szlaku
Stąd dobrze widzę swoją drogę i
patrzę na siebie jakby z oddali
Jak pływam rozgarniając ramionami
ten dar bogów wodę, z której wszystko się tworzy
Jak rozgarniam ramionami czas, który
wszystko pochłania
I widzę szczęśliwą istotę, której
tylko te dwa twierdzenia rodzą skromny niepokój
Jak to tchnienie rześkiego, zimnego
powietrza z zimnej zatoki
Od nieświadomości do
nieśmiertelności szlak mój wiedzie
Od nieśmiertelności do
nieświadomości szlak mój wiedzie...
R