Obywatel
murzyn
W akcie desperacji, w szary dzień lutego, gdy optymizm życia
podeptała mi nostalgia zimy, otwieram okno na świat – telewizor. Z sejmu mówi
Polak – katolik - murzyn, on się właśnie nie zgadza z legalizacją związków
homoseksualnych i czymś tam kretyńskim to motywuje. Wybałuszam oczy i nie mogę
uwierzyć, jeszcze nie tak dawno temu to inni twierdzili, że obywatel murzyn nie
może robić tego czy tamtego i jeszcze niedawno mógłby pomarzyć tylko o
zasiadaniu w ławach reprezentantów narodu.
-O kurwa, ale dżez – mówię do siebie i wyłączam to okno na
świat, wolę patrzeć w ten szary dzień lutego, bo jest on jednak bardziej
pogodny od wypowiedzi obywatela murzyna. Siedzę sobie i myślę:
-Dlaczego do
kurwy nędzy ci jebani politycy nie chcą dać tego
należnego prawa w demokracji do równych szans wszystkim ludziom bez względu na
kolor skóry, wyznanie czy orientację?
Nie mam w
tym prywatnych interesów, gejem już nie zostanę (bom za stary), a lesbijki mi
się podobają, bo nie widzę różnicy od innych samic, ale wkurwia
mnie, że obywatel Polak – katolik - murzyn został krypto-rasistą, za nim flaga
Unii Europejskiej i Polski, a pod biurkiem beret ku klux
klanu.
R