Obcy Ósmy Pasażer

 

 

            Od pewnego czasu nachodziło mnie każdego dnia pewne podejrzenie, że nie jesteśmy na tej ziemi sami, jako te istoty zajebiście skomplikowane i rozumne, zachodziło pewne przypuszczenie, że to w nas żyje jakiś pasożyt, który nami steruje i istota ta bynajmniej nie pochodzi z naszej planety. By to udowodnić istniał tylko jeden sposób – przeprowadzić sekcję zwłok. Chodziłem po Cisnej i szukałem jakichś niepotrzebnych zwłok, ale na tym rynku nie ma wielkiego wyboru. W Cisnej rzadko się umiera. I wtedy mój wzrok padł na Jaśka Rapera: to są idealne zwłoki, bo jeszcze trochę żywe. Raper siedział właśnie przed swoją „czarną ścianą” i był wyraźnie na głodzie, bo turyści już nie grasują i nie ma, kto go poić. Zapytałem wprost:

-Jasiek, chciałbym dokonać na Tobie sekcji zwłok.. Ile win by to miało kosztować?

-A z mózgiem, czy bez? – Odpowiedział Raper

-Z mózgiem i to na samym początku, bo według mojej diagnozy Obcy opanował przede

wszystkim ten rejon.

-No jak z mózgiem to dwa wina. – zgodził się Jasiek

Pobiegłem do sklepu nieopodal i zakupiłem dwa kartony wina, podałem Raperowi, mówiąc:

-To wypij jedno przed zabiegiem, a drugie wypijesz po.

Jasiek po spożyciu jednego litra wina został poproszony, by położył się na zainspirowanym stole sekcyjnym, po czym narzędziem pozyskanym ze skrzynki Staszka, który właśnie u nas coś robił otworzyłem mu rejon śródczaszkowy. Gdy chciałem odjąć dekiel, czułem, że coś go uporczywie tak trzyma i nagle to coś zaczęło wrzeszczeć:

-Spierdalaj, tylko nie na światło, tylko nie na światło!!

Ale po dłuższym szamotaniu się ustąpiło. Moim oczom ukazała się larwa o konsystencji mózgu, z jednym okiem i otworem gębowym. Aż zaniemówiłem z wrażenia, a to coś przemówiło:

-I co się chuju gapisz? Kosmity nie widziałeś?

-Kurwa, nie widziałem, a to Pan jest z kosmosu? – Naiwnie zapytałem.

-A skąd mam być do kurwy nędzy? – Odpowiedział glut, po czym dodał: - nie mogę pracować w tym organizmie, cały czas jestem zalewany C2H5OH, tak się nie da pracować, ja chcę wracać do swoich, na moją planetę..

-A to Was jest więcej? – z niedowierzaniem zapytałem.

-Jesteśmy w każdym prymitywnym organizmie, zwanym człowiekiem. – rzekł z wyraźną satysfakcją glut.

-We mnie też? – Przeraziłem się

-A i owszem – w Tobie też. – Odpowiedział.

-To, co Wy w nas robicie?

-A sterujemy, bo u nas to jest ostatnio modne – każdy z nas, glutów chce sobie posiedzieć w człowieku i nim posterować. To taki nasz sport, ale mi dostał się egzemplarz, który cały czas zalewa mnie alkoholem i jest zupełnie niesterowny, a i tak przecież trzeba się przebijać przez te Wasze pierwotne instynkty, a tu jeszcze to ciągłe chlanie. Tak nie da się pracować. – dodał glut i wyraźnie zmarszczył swe glutowate czoło.

Nogi mi zmiękły, a reszta zesztywniała, przerażony przykleiłem Raperowi dekiel mózgowy na kleju stolarskim mówiąc wcześniej glutowi: „Dowidzenia Panu!”. Utajniłem całe moje odkrycie i aż do teraz nikomu nie mówiłem.

O kurwa, ludzie!! Nami sterują!

I by temu zapobiec pobiegłem pędem do siekiery jebnąć sobie jakąś setę, by osłabić wpływ kosmity na moją osobę. Na stołkach barowych siedział już najebany Jezus z Nowakiem.

-Sterują nami kosmici! – Krzyknąłem

-Tak, tak – powiedział spokojnie Nowak – chodź napij się z nami wódki, to Ci przejdzie trochę.

Zdziwiłem się…. Czyżby oni to też już odkryli…? O boże, to prawda…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R