Mietek Nożownik i człowiek z korytarza

 

Mietek w trakcie swojego pobytu w miejscu swojego odosobnienia gdzie próbowano ustalić czy wyładowania elektryczne w jego mózgu odbywają się bez zakłóceń spotkał człowieka, a ten człowiek chodził apatycznie po korytarzu psychiatryka i z dykcją wypowiadał kwestię:

- Bóg stworzył mnie bym walczył z nim należy go wytropić i zabić – w tej kwestii główny ciężar akcentu padał na Zabić.

Mietek z wielkim przejęciem opowiadał o tym człowieku:

- Nie wyglądał on na takiego, co może zabić kogokolwiek, był mikrej postury, przygarbiony i otumaniony psychotropami.

Mietek dobrze rozumiał pierwszy człon kwestii, ale nie za bardzo łapał, o co chodzi w drugiej części. Zapytał się, więc człowieka z korytarza:

- Kogo trzeba zabić?

- Boga! – wykrzyknął człowiek – tego skurwysyna oczywiście trzeba zgładzić.

Mietek nie jest zbytnio religijny, ale wystraszył się tego oświadczenia, zapytał się później tego człowieka skąd on wie, że bóg go stworzyłby walczył z nim i dlaczego trzeba go aż zgładzić. Na to człowiek z korytarza nic nie mówiąc wyciągnął zza szpitalnej pidżamy zmiętą powieść obrazkową pod tytułem „Kaznodzieja”. Uniósł ją do góry jak ksiądz biblię i rzekł:

- Z tej świętej księgi…

Mietek poruszył ten temat na indywidualnej terapii nie mógł ogarnąć potęgi problemu i przerastała go skala hipotetycznej zbrodni, bo co innego dźgnąć Andrzeja Mulendę w bebechy, a co innego zgładzić boga. Pan psycholog spojrzał łagodnie na pacjenta i rzekł:

- Panie Mietku cały czas panu tłumaczę, że ten człowiek mieszka u pana w głowie niech pan spojrzy, korytarz jest pusty.

Mietek przed snem spojrzał w szybę odbijającą jego twarz, z drugiej strony płynęły krople wody rozbryzgiwanej przez deszcz, Mietek syknął złowrogo:

- Bóg stworzył mnie bym z nim walczył, należy go wytropić i zgładzić…

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R