Kopulacja i prokreacja

 

            Mężczyzna dźwiga wielkie brzemię na swych barkach (znaczy się między nogami). Jego przeznaczeniem jest nakłonić różnymi sztuczkami samicę do kopulacji a w tle tego wszystkiego na horyzoncie potężnymi literami Matka Natura wypisała: PROKREACJA. Nakłanianie samicy do kopulacji może nie jest takie uciążliwe, ale sama prokreacja już tak. Dla nieświadomych krótka informacja: w wyniku kopulacji mężczyzny z samicą powstaje nieraz uboczny produkt tego procesu- bachor. Co sprytniejsi samcowie, jeśli doszło już do takiej tragedii biorą nogi za pas i w długą: długa to jest taka ulica, na której spotykają następne samice skłonne do kopulacji, jest też druga grupa samców, można ich nazwać pierdołami, niedojdami bądź niewydarzonymi chujami. Ci biorą odpowiedzialność za akt kopulacji i przyjmują do wiadomości przejebane konsekwencje- to jest prokreację. Ta cała ONA nigdy nie przegrywa, korzysta z oby dwóch grup samców i tych, co idą w długą i tych niewydarzonych chujów. Ta cała ONA posługuje się kopulacją na wszystkie możliwe sposoby a mówi się, że nie ma idealnych systemów. Patrząc wokół na te wciąż przybywające małe bachory musze stwierdzić, że system idealny istnieje: to jest system kopulacyjno- prokreacyjny i mam nawet na to przykład naszego kolegi Roberta, który jak twierdzi, musi uprawiać kopulację przynajmniej codziennie i wciąż mu brakuje i wciąż o niej mówi i myśli. Świat składa się dla niego z chwil przed wzwodem, z długich etapów stosunkowych i krótkich straszliwych chwil po wzwodzie. Naprokreował nasz kolega trochę „dzieciów” i za każdym razem na moje pytanie:

- Czy ty kurwa nie masz już dość?

On odpowiada konsekwentnie

- Nigdy, ciągle jestem nienakarmiony!

Oto idealny człowiek dla idealnego systemu kopulacyjno-prokreacyjnego, nasz kolega Robert.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R