Jebane Bakterie

 

 

Bóg stworzył idealny wszechświat, a w nim umiejscowił idealne światy, wszystko wypucował, wyglansował, po czym oddał do użytku. Siedział sobie na złotym kiblu i odpoczywając obserwował jak cudnie to funkcjonuje, ta podniecająca fizyka, matematyka i fizyka jądrowa też, ale po kilku milionach lat zaczęło się coś pierdolić w odległym zakątku kosmosu, coś koło gwiazdy zwanej Słońcem. Jakieś jebane bakterie zmutowały i powstała istna zaraza zwana życiem. Te bakterie połączyły się w większe stwory, które pełzały, wiły się i stąpały na czterech i wreszcie na dwóch nogach, pierdoliły te istoty cały ład boski, przetwarzały, pochłaniały, wydalały i nawet wysyłały jakieś żelastwo w bezmiar boskiego tworu. Bóg skończył srać na tym swoim kiblu, powstał i przystąpił do dzieła naprawy, jął tępić te jebane bakterie wszelkim narzędziem i bronią, zsyłał choroby, pomory, zarazy, kombinował wojny, konflikty, siał chaos, by wytruć ten pomiot niechciany, który to wprowadzał zamęt w jego boski ład i harmonię stworzenia. I ciskał nawet zajebiście wielkimi meteorami. To jak już sobie myślał, że wygubił te dinozaury, to te bakterie, pod postacią humanoidów się odrodzili i było jeszcze gorzej i w końcu ta małpa Nietsche odkrył, że bóg skapitulował, wkurwiwszy się na te jebane bakterie, spakował swój złoty kibel na swoją odrzutową hulajnogę i zbiegł w otchłań swojego tworu, mówiąc na pożegnanie:

-Jebane bakterie, pokonali mnie boga….

 

Powrót

                                                                                                                                                  R