I po majówce

 

 

    I po majówce, pod wiatą u Witka siedzą zmarszczeni straszliwym kacem: Mietek Nożownik, Adam, Andrzej Motyl i Tadek Zgrzewka. Ten ostatni, zmarszczony jeszcze potworniej na skutek boleści nogi, co to ją złamał w zimie podcinając piłą gałąź, na której oparł drabinę. Mietkowi Nożownikowi zaś zieje z oczu przepastna otchłań ciemności, on tak ma, jak chleje dłużej bramy piekieł uchylają mu się w źrenicach i wówczas trzeba uważać, bo za pazuchą tuli małą siekierkę, a w gumofilcu nóż.

Drobni ciśniańscy „sprzedawczykowie” porządkują swoje biznesy po ludzkiej fali. Przed Siekierezadą Raper wybiera niedopałki z miski popielniczki.
- Jak tam Raper? – witam się z nim.

- A, kiepy zbieram – odpowiada.

- To rzuć, chociaż palenie – radzę.

- Ciężko, ciągnie zajebiście, jak chłopa do dupy – tłumaczy się Janek.

My też sprzątamy obiekt i podsumowując ten szał wypoczynku muszę przyznać, że było w porządku, ludzie stanęli na wysokości człowieczeństwa, nic zajebali, nie trzeba było nikomu mówić: „To proszę uprzejmie wypierdalać.”

Tak patrząc na te wszystkie istoty muszę też stwierdzić, że zaczynam ich trochę lubić. Te biedne „człowieki” w tej swojej pasji do zabawy są takie ładne, te biedne „człowieki” wikłające się w tych swoich małościach i wzniosłościach są takie wzruszające.

Ogólnie było dobrze… a przypomniałem sobie jeszcze, że Karina najebała jakiemuś komandosowi z Afganistanu (tak twierdził Rycho, z którym ten jegomość przyszedł, ale w sumie nie wiemy gdzie pełnił te misje pokojowe, bo u nas mu nie wyszło). Ale tak to już w Siekierezadzie jest, że komandosami zajmują się laski, a my porządkujemy resztę…

No to trzymajcie się wszystkie istoty i do następnego razu!

 

Powrót

                                                                                                                                                  R