Histeria - chujowa kalkulacja ekonomiczna
Tak oto i stało się, sprzątam tego dziwnego, bezśnieżnego dnia styczniowego Siekierę i widzę za oknem Wojtka Stolarza Podłogowego, który bogato gestykulując i wyginając się tanecznie całym ciałem peroruje i wykłada filozofię życia towarzyszącym mu menelom. WSP przybył drugiego stycznia godnie i dostojnie wszedł przez drzwi diabelski i wszyscy podziwialiśmy jego wykwintną, sylwestrową kreację, którą wieńczyła apaszka i kapelusz. Był to ostatni moment do podziwiania, bo na drugi dzień Wojtek wyjebał się w błoto chcąc się przywitać z Miśkiem, który działał coś przy szambie. Wojtek nie zadał sobie już trudu by doprowadzić odzież wierzchnią do porządku i tak sobie spaceruje z bieszczadzką gliną na plecach i dupie. WSP przybył za pomocą taryfy z Opola, to sporo drogi, a że przybył bez środków płatniczych próbował pożyczyć od nas, kategorycznie się sprzeciwiłem radząc mu, że jest jedno rozwiązanie by wyjść z tej niezręcznej sytuacji – może zabić taryfiarza. Nowak, Jezus i kto tam był na sali ryknęli śmiechem a pan szofer spierdolił do samochodu. Dociekałem przyczyny kolejnej Wojtkowej ucieczki i zbieg mi wyjaśnił:
- No nie, kurwa trzymałem się dzielnie, ale poszliśmy z żoną na sylwestrową noc do znajomych i jak zaczęli pokazywać nam przez ponad godzinę zdjęcia swych wnuków to już nie wytrzymałem i pękłem, musiałem spierdolić...
Wczułem się w jego sytuację i pewnie też bym tak uczynił, bo to męka być na imprezie zajebanym nudą i tak od dnia 2 stycznia Wojtek nabył poczucia misji i sensu życia, chleje sobie na okrągło i tłumaczy napotkanym ludziom o filozofii istnienia. Zachowania Wojtka są typowo histeryczne, a jak każdy wie z własnego doświadczeni – histeria to chujowa kalkulacja ekonomiczna, ale cóż każdy ma własną księgowość i tak oto w tym styczniu nie ma mrozu ani śniegu, ale za to jest Wojtek Stolarz Podłogowy, albo jak się przejęzyczyło Boczkowi Witek Podłogowy, co nawet lepiej oddaje dzisiejszy stan tegoż osobnika: Witek – Najebka – Podłoga. Mam jeszcze równoległą diagnozę, dlaczego Wojtek znowu spierdolił, wysłałem mu niedawno obraz olejny, który zakupił na wiosennej ucieczce, sądzę, że to dzieło zdeterminowało kolejną ucieczkę, nie wiem skąd on to wytrzasnął, ale w tym płótnie było tak najebane jak w Wojtkowym mózgu po dwutygodniówce i nie dziwię się, że nie mógł już dłużej patrzeć na treść tego arcydzieła, bo to tak jakby patrzył na swój mózg.
R