Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety
Oto i majówka, szokowa terapia socjalna dla nas wszystkich
wiśniaków. Jeszcze wczoraj nie było nikogo, a dzisiaj wieś wygląda jak na
wakacjach. Dzień minął na setkach czynności konstruujących byt ludzki i cieszę
się niezmiernie, ze nastała noc dojrzała czernią, tym owocem spokoju. W
Siekierze niedobitki konsumentów. Przy barze siedzi para, ona płacze już od
pięciu godzin i czyni zarzuty swemu mężczyźnie, a on na jej sarkania i lamenty
zamawia jak antidotum na jad żmii kolejną pięćdziesiątkę i milcząco ją
przechyla.
Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety.
Pełna
klasyka, ona żebrze o okazywanie czułości i miłości, a on ma wszystko w dupie, bo jakby wyglądał przed innymi samcami gdyby to
zrobił. Na jej wzmożone jęki i szlochania odchodzi w głąb drugiej Sali. Ona
wylewa swe wodospady żalu Betonowi (to nie przenośnia, tylko ksywa naszego
kolegi zza góry) ten ją pociesza w męski sposób i namawia żeby się wyluzowała i
pierdolnęła sobie pięćdziesiątkę.
Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety,
Ona płacze
jak bóbr i ciągle słychać o tej kurwa miłości, aż nam
wszystkim facetom robi się od tego źle.
Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety.
Ona pragnie
żeby on, choć trochę ustąpił, a on ma to w dupie i
zamawia kolejną pięćdziesiątkę, bo jakby wyglądał przed innymi samcami gdyby to
zrobił.
Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety.
Ona błaga
żeby coś mogli robić razem, a on, że razem to znaczy tak jak on chce. To ona
płacze, a on pięćdziesiątkę przechyla.
Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety.
Ona jęczy i
płacze, a on odchodzi w głąb drugiej mrocznej Sali i wraca jak ona się trochę
uspokaja.
Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety.
Ona błaga o
tę miłość jak jakiś żebrak aż nas wszystkich facetów to wkurwia.
Hi, hi, hi,
ale głupie te kobiety.
R