Heniek Dryja
- pięknie przegrany
2 grudnia kręcę jeszcze na rowerze do Wetliny, lubię tę trasę,
jeśli miałbym sobie wyobrazić, co czują bardzo religijni ludzie w świątyniach,
to podłożyłbym swej wyobraźni tę jazdę na rowerze, rozmawiam wówczas z tak zwanym
bogiem, – czyli przyrodą i swoim wnętrzem, podczas tego miłego kręcenia wywiewa
mi z głowy większość agresywnych i nieprzyjemnych myśli adresowanych do siebie
i świata, gdybym był kaznodzieją wrzeszczałbym do ludzi:
- Wierni
wszystkich kościołów wyjdźcie z ciężkich i mrocznych od kurzu histerii i
historii budowli i siadajcie na rowery, kręćcie na nich w stronę słońca,
kręćcie na chwałę Pana!
Dojeżdżając do Wetliny robię sobie krótką przerwę pod sklepem „U
Zdzicha”. Spożywając posiłek regeneracyjny, w skład,
którego wchodzi biała bułka i sok, spotykam się tam często z Heńkiem Dryją i
innymi wiernymi życiu apostołami, którzy spożywają tam krew i ciało Chrystusa,
przekładając na język nieteologiczny napieprzają wina proste zakąszając pasztetową. Heniek snuje
się po Wetlinie jak duch na pograniczu światów, już dawno odpuścił sobie winy
wszelakie, zaniechanie żony i dzieci, anulował grzechy wybierając wolność
samotności spętaną łańcuchem alkoholu. Heńka miło się słucha, zajmująco
opowiada o niedźwiedziu w bieszczadzkiej samotni, o przejechanej samochodem
marki Ził głowie kolegi i o jeszcze kilku traumach z tego świata, Heniek jest
romantyczny i nostalgiczny, należycie wpisuje się w późnojesienne zamglone
Bieszczady. Heniek nie jest pozbawiony ludzkich wad, okazuje szczerą nienawiść
do Szubrawca (byłego czeladnika, dziadka Radosa), a i vice versa
Szubrawiec mu tym samym odpłaca. Jak widzę jednego z nich to zawsze ten
pierwszy mówi to samo, co ten drugi określając adwersarza, jako nieroba, pijaka
i bardzo nieuczciwego człowieka, ale w związku z faktem wyrzucenia Szubrawca
prawie, że w kosmos przez pędzący samochód Heniek okazał litość i powstrzymał zajadłość. Teraz często przed sklepem w Wetlinie słychać
analizy tego zdarzenia:
- Wyrzuciło
go na sześć metrów w górę – mówi jeden.
- Pierdolisz, jak go zajebał tym samochodem to Szubrawiec
poleciał wyżej tych lip, a one mają kilkanaście metrów – sprzeciwił się kolejny
dyskutant.
Dzięki bogom
Szubrawiec po zakończeniu tej kosmicznej podróży wylądował żywy, aczkolwiek nie
w całości, doznał poważnych złamań i przebywa w szpitalu. Często kręcę rowerem
na Wetlinę i zawsze zastanawiam się czy na ławeczce przy sklepie Zdzicha siedzi Heniek Dryja – pięknie przegrany, bo wraz ze
spożywaną białą bułką i sokiem stanowi to dla mnie część mojego Kościoła, a w
nim na tej ławce przy sklepie Zdzicha siedzi przed
ołtarzem bieszczadzkiego nieba zadumany Heniek Dryja – pięknie przegrany
człowiek, celebrant swej mszy istnienia.
R