Deszcz w Cisnej

 

Pięknie pada deszcz, pięknie poi zieleń traw i lasów, deszcz w Cisnej, ten, który utkwił w pamięci pani Prońko i wielu innych. Jeśli chodzi o ten wyśpiewany to też mam pewne wspomnienia. Pani Prońko mieszkała w Cisnej u państwa Wierzbickich towarzyszył jej wilczur o imieniu Cezar. Wracając ze szkoły chciałem się zbratać z nim przez siatkę i zostałem solidnie opierdolony przez właścicielkę, nabyłem takiej traumy, że już nigdy nie przekonałem się do muzyki tej pani. Przyszło mi też do głowy, że to też jest rodzaj zażyłości z gwiazdami: ta mnie zjebała, ten mnie kopnął w dupę i można by się chwalić, że należy się do bywalców salonów artystycznych, ale powracając do deszczu w Cisnej zmył on z przestrzeni publicznej obywatela Bafla, nie widziałem go już cztery dni, a taki stan świadczy o tym, że albo się przekręcił albo wywieźli go do szpitala. Ustaliłem, że nastąpiło to drugie, a w ramach wymiany turnusów oddali z odwyku Janka Rapera. Jakaś wieś nie taka sama bez Baflusia. Przemykając z pracy do domu między strugami ulewnego deszczu zauważyłem pod dachem starego kiosku RUCHU Janka Rapera rozpijającego z Bulą wino 1 litr karton, znaczy się nie odwykli go to może Bafla odwykną. Pada już dwa tygodnie, trawy wybujały, zieleń drzew przybrała prawie jednakową odcień, prawie już letniego, intensywnego koloru. Solinka wezbrała, wścieka się i burzy w swym korycie. Marek, Co Nie Robi Nic idzie z kumplami na tory rozpijać czerwone mleko wściekłej krowy. Niebo szarością nisko zawieszonych chmur przytłacza swym ciężarem, a Wojtek Stolarz Podłogowy wrócił z wyspy hiszpańskiej gdzie pojechał wkurwiać swoją żonę, bo to zawsze inaczej jak wkurwiać ją w domu. Tadek Zgrzewka idzie w ślad za grupą wczasowiczów i nagabuje agresywnie o datki. Podnoszę z ziemi plastikowy kubek i wręczam Zgrzewce mówiąc:

- Masz, żebraj do naczynia będzie tak bardziej profesjonalnie.

Tadek rusza z kubeczkiem, ale pan z grupy błyskotliwie prosi o drugi kubeczek twierdząc, że przyda mu się by wyżebrać na piwo od żony. Mietek, co powrócił z więźnia pije tylko piwo, bo się go nie wyrzeknie i pracuje na razie wydajnie, ale gęba już mu się odrobinę krzywi to zapowiedź, że widzi już czas, w którym padnie. Pada ten piękny deszcz z szarego nieba i wydawałoby się, że wszystko obmyje, ale nie umysły i dusze ludzkie, bo one są nieprzemakalne i nie wrażliwe na wodę, to zostańmy przy tym, że ten deszcz płacze takim jazzem tej całej Prońko, a ten wilczur Cezar, którego już nie ma tak sobie wyje w tej ulewie…

Oto jest deszcz w Cisnej, deszcz w Cisnej…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R