Chyba wiem...
Chyba wiem, co powoduje człowiekiem…
Siedzę sobie w pełni jesiennego dnia na łące spłowiałej jak ta sierść łani (już używałem tej przenośni, ale znów jej użyję, bo nic tak nie oddaje tego koloru jesiennej, bieszczadzkiej łąki jak to futro łani) i z lubością patrzę na małe bajoro, w którym o świcie poją się jelenie, a ja nawpuszczałem tam trochę ryb by żyło pełnią istnienia. I patrzę też na lasy piękne i te porażające odcienie żółknących, brązowiejących, czerwieniejących liści jestem zszokowany tym bogactwem i tą dynamiką zmian. Wciągam w swe płuca ten narkotyczny zapach słodko-kwaśnych liści i myślę sobie o tym, co powoduje człowiekiem, dlaczego robi to, co robi, dlaczego idzie tam gdzie idzie i chyba wiem, dlaczego tak się dzieje z tym człowiekiem. Patrzę na swoje życie jak na te kolory bieszczadzkich lasów i łąk i myślę sobie, że wszystkie moje pragnienia i niedostatki mają podłoże w dzieciństwie i myślę sobie, że dorosłość to nic innego jak ciągłe uzupełnianie dziecięcych pragnień i niedostatków i myślę sobie, że brak równowagi emocjonalnej w dzieciństwie to w następstwie skutkuje ciągłym poszukiwaniem w dorosłości i to, co utraciłeś w dzieciństwie starasz się zwielokrotnić pozyskiwaniem tego w dorosłości. Siedzę sobie na tej łące, którą kocham za jej piękno i wiatr strząsa na mnie jesiennej barwy liście, a w zbrązowiałej trawie przygrywa jeszcze mocno osamotniony szarańczak i słychać go bardziej niż w lecie tysiąc szarańczaków, bo słychać jego dźwięk zwielokrotniony przez to poczucie pragnień i niedostatku. Siedzę sobie tutaj w ten piękny jesienny dzień i chyba wiem, co powoduje człowiekiem. Człowiekiem powoduje jego człowiecze dzieciństwo…
Bo życie człowieka to dzieciństwo, wszystko po nim to tylko próba jego wskrzeszenia, to próba zapełnienia braków doznanych w tym cudownym okresie i próba zmartwychwstania szczęścia zaznanego wówczas. Siedzę sobie tutaj w ten piękny jesienny dzień i chyba wiem, co powoduje człowiekiem…
R