Bóg to nieudacznik

 

Nie można mieć pretensji do boga, że jest nieudacznikiem, mając tyle na głowie każdy by spieprzył wiele rzeczy, dajmy na to tę niepozorną sytuację z końca pierwszej wojny światowej, kiedy to dla dobra ludzkości bóg miał zgładzić Adolfa, który był zwykłym gefrajtrem - gońcem od bunkra do bunkra. I bóg jak to każdy bóg wiedział już wtedy, że ten pokurcz ze spadzistymi ramiączkami zgotuje w przyszłości mały armagedon i słusznie zamiarował go wykończyć. I jak Adolf odebrał z ziemianki dowództwa message dla innego dowództwa, to leciał na tą ziemiankę pocisk od boga i aliantów, ale ten bóg nieudacznik pogubił się na jedną sekundę w swych planach, bo w tym samym czasie gdzieś na Antypodach aranżował wpadnięcie do krokodyla starego Aborygena, a na Oceanie Indyjskim chronił chudego Hindusa przed wpadnięciem do rekina (to był chyba ojciec Ghandiego) i tak się zakręcił, że umknęła mu ta sekunda i jak ten pocisk przeznaczony dla gefrajtra Adolfa byłby się już wypuczał i wybulwiał w ziemiance dowództwa, to Adolf już był kilkanaście metrów od epicentruma i kurwa byłby nieszczęśliwie przeżył. Bóg jest nieudacznikiem, ale nie jest to tak do końca jego wina, bo ma chłop za dużo na głowie, o właśnie w tej chwili w Afryce wpadł do lwa mały człowiek koloru czarnego, a w przyszłości mógłby zostać wielkim reformatorem Kuk lux Klanu. Nie jest to wszystko takie proste, myślę, że gdy zostanę już bogiem też będę nieudacznikiem, reguła jest prosta - za dużo do ogarnięcia danych i bez pomyłek się nie pojedzie, to ja się jeszcze zastanowię czy zostać tym bogiem, bo to jednak duża jest odpowiedzialność i nie chciałbym by określano mnie tym tytułem - nieudacznik

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R