Baflo chce wyjść
z książki
Kilka płatków śniegu o świcie leniwie szybuje z niebios, patrzę
na ich lot ku mej twarzy i się uśmiecham na myśl, że zrealizuję jeszcze
dzisiejszego dnia przejażdżkę rowerową, ale najpierw wołam psa jakbym wołał
własne sumienie i idziemy sprzątać Siekierę. Brego
spoczywa na starej kanapie za barem, a ja zaczynam taniec chocholi na miotle.
Cały czas myślę o dzisiejszej drodze w zadumane, szare Bieszczady, o kręceniu
rowerem w wilgoć krętych stokówek, moje marzenia
przerywa skrzyp diabelskich drzwi, wpada Baflo i już
na wejściu skrzeczy:
- Musimy
pogadać, tak nie będzie!
- O co ci chodzi? Gadaj szybko, bo jestem
zajęty – mówię.
- Znowu mnie
opisałeś – Baflo podnosi głos – u mnie w domu
przeczytali w Internecie i robią sobie ze mnie jaja.
- To cena
sławy, jesteś Baflo osobą publiczną w Cisnej – staram
się ostudzić baflowe rozedrgania.
- Ale ja to pierdolę, już mnie nie
opisuj, chcą mnie przez to wyrzucić z chałupy – desperuje bohater.
- Baflo, nie przejmuj się jesteś w połowie osobą rzeczywistą,
a w połowie fikcyjną. Istniejesz bardziej, jako bohater literacki niż żywy,
powinno cię to cieszyć, literatura przeniosła cię w nieśmiertelność, raduj się
– pocieszam go.
- A ja to jebię, jak zaraz nie będę miał gdzie mieszkać – broni wciąż
swej doczesności.
- Jest
jeszcze jedno wyjście, podaj mnie do sądu, wtedy będziesz mógł argumentować
rodzinie, że to wszystko wymyśliłem i jesteś bez skazy – daję radę mojemu superbohaterowi.
Baflo zawija się na pięcie i wrzeszczy:
- Tak kurwa zrobię!
Przestaję
chwilę sprzątać i podpierając się na kiju od miotły myślę nad siłą literatury i
o tym jak bohater doskonały chce spierdolić z mojej
książki.
- Fajnie jest – mówię do siebie i kontynuuję zamiatanie.
- A wiesz Brego, że Baflo chce spierdolić z książki?
R