Wiatr


Pod koniec sierpnia przychodzi taki dzień, w którym nagle zrywa się porywisty wiatr i wieje nieustępliwie, ciągłym jękiem tarmosi wściekle wybujałe trawy, szarga liście na drzewach, marszczy zapalczywie tafle wody na stawie. Taki dzień jest słoneczny i ciepły, niebo jest błękitne, a po nim żeglują białe chmury i wszystko jest jak w pięknym śnie, ale ten wiatr oznajmia zmiany - bliskość jesieni. Kiedy tak pięknie wieje chciałoby się wszystko rzucić i pędzić razem z nim, zaglądać w te wszystkie cuda na łąkach, w lesie, nad wodą, chciałoby się dotknąć tych pięknych rzeczy, które dotyka swym muśnięciem ten wiatr i pojawia się w człowieku to wewnętrzne drżenie, poczucie nadchodzących zmian. I szeleści i szumi ten wiatr, a szarańczaki chrzęszczą jeszcze bardziej intensywnie i ta muzyka jest jak wielka symfonia radości i chciałoby się tylko powtarzać życie, życie, życie…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R