Sterowniczy Światów


Zmierzam do Siekierezady, złapał już nas w swe dłonie piękny październik. Lasy zmieniają barwy w oczach, góry pąsowieją wyrazistą czerwienią dzikich czereśni, żółcieją liśćmi brzóz i jaworów. Lubię ten czas, patrząc na jesienny świat, wydaje się, że to jedno wielkie pytanie i odpowiedź o szczęśliwość ludzkiego żywota. Na tle ogólnego przemijania snuje się nić październikowej nostalgii. Idę i rozkoszuję się krzykiem żurawi, które ciągną dzisiaj przez szare niebo rozcinając je swymi kluczami. Lecą nisko, są ich setki bo szare chmury runęły dzisiaj nam na głowę z boskich firmamentów na Bieszczady i wyraźnie widać cudowną grację lotu tych dwoistych ptaków, które wiosną krzyczą o nadziei, a jesienią o smutku. Nie mogę oderwać oczu od tego niewyobrażalnie pięknego spektaklu, aż nagle muszę przenieść wzrok na ziemię bo dzieję się na parkingu przed Siekierą jakaś wielka dynamika. Baflo biega we wszystkich kierunkach i machając rękami jakby chciał wzbić się do lotu za tymi ptakami drze się:

- Nie tam kurwa! Co wy robicie, durne kury? Zawracajcie! Źle lecicie!

Pochodzę bliżej i zapytuję:

- Baflo co ty tu odpierdalasz, delira cię nadkąsiła czy ki chuj?

- Delira-chulira, nie widzisz, że żurawiom pomagam? Przez tę mgłę jebaną krążą nad Cisną i się pogubiły to im pokazuję, że przez Jasło i Hon, na południe barany niech lecą i niech trzymają kierunek.

- Nie wiedziałem Baflo, że jesteś zawiadowcą lotu żurawi.

Spojrzałem w górę i żurawie rzeczywiście zatoczyły jeszcze jedno koło i poleciały w kierunku, który wskazywał im Baflo. Ruszyłem do pracy międląc w mózgu (jak to mówi Baflo) jedno pytanko:

- Może on jest wielkim sterowniczym nie tylko lotu żurawi, ale i całych światów?

 

Powrót

                                                                                                                                                  R