Samotność Pająka


Sobotni szał wchłaniania substancji. Dzień oślepił wszystkie istnienia nieskończonością październikowych barw. Wędrowcy łaknący bieszczadzkiego piękna syci wrażeń, odpoczywają w Siekierezadzie, leniwie sącząc substancje. Pająk skończył budowę kominka w moim domu. Podoba mi się jego twór i cieszę się, że w zimowe wieczory patrząc w czeluść płomienia będę miał świadomość, że to dłonie Pająka wyczarowały tę konstrukcję. To już drugi jego kominek, pierwszy zdobi salę portretową w Siekierezadzie. Mistrz Pająk też odpoczywa w Siekierezadzie i też wchłania substancję. Siedzi w towarzystwie swej osobistej samotności i skręca papierosy. Mijają godziny, substancja została wchłonięta, wędrowcy wyszli, a Pająk przybił gwoździa. Zgarniam ze stołu poskręcane przez niego papierosy i pieczołowicie pakuję je do blaszanego pudełka, w którym Pająk je przechowuje. Patrzę chwilę na te ładnie poskręcanie fajki i na tego poskręcanego Pająka uśpionego nadmiarem substancji i wydaje mi się on taki biedny dziecięcą biedą. Czas już zamykać świątynię, wynosimy Pająka z Saszą i na dworze stawiamy go na nogi…

Wracam do domu rozpalam w kominku i patrząc w czeluść ognia, myślę o samotności Pająka.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R