Powrót człowieka zwanego Baflem
Sprzątam rano Siekierezadę, coś tam zamiatam, coś tam układam i nagle skrzeczy mi znajomy głos nad głową:
- Wróciłem, cześć.
Podnoszę wzrok i widzę uradowaną mordę Bafla.
- Wypuścili mnie dzisiaj o świcie - chwali się człowiek Baflo.
- To dobrze bośmy już mieli jechać na twoją egzekucję.- odpowiadam.
- Tak, za dwadzieścia godzin odróbki mieli by mnie kurwa wieszać? Też mi coś.- protestuje Baflo.
- Jak było w tym więźniu?
- Fajnie, co zażyłem to moje- odparł Baflo i tajemniczo się uśmiechnął.
- Kurwa, może zażyłeś tam jakiegoś romansa męsko-męskiego, że jesteś taki zadowolony - odciąłem się.
- E, pierdolisz. Idę bo już mnie wkurwiasz - i jak powiedział, tak zrobił, poszedł w pizdu.
Dla niewtajemniczonych krótka kronika kryminalna z Cisnej:
Baflo pozyskał w nagrodę swych czynów kilka mandatów, najczęściej za spożywanie alkoholu w miejscu bardzo widocznym czyli publicznym i sąd grodzki zlecił obywatelowi Baflo odróbkę zasądzonych kwot na rzecz Gminy Cisna. Baflo jakoś tam dwie i pół godziny odrobił, a resztę twierdzi, że też odrobił, ale mu urzędasy nie zapisali. W sumie wychodzi na to, że wolność osobista człowieka Bafla nie jest tak cenna jak nałóg osobisty człowieka Bafla i tenże woli iść do pierdla niż pracować. Patrzę chwilę na malowane jesiennymi kolorami góry i jestem pewny, że wolał bym pracować niż iść za kraty, ale z drugiej strony jak powiedział Baflo – „co tam zażył to jego”.
P.S.
W pierwszy dzień pobytu skazańca w celi, Bafla dopadła delira z klasyczną myszką i klasycznym pajączkiem…
R