Początek tego o czym śnię


To jest początek tego o czym śnię, to jest ten właśnie czas gdy sięgam i mam to co chcę. Czerwcowe słońce, czerwcowy ciepły wiatr, rozbuchana szalejąca zieleń i to porażające wyuzdanie życia wokół. To jest początek tego o czym śnię ten czas, w którym wydaje się, że go nie ma, że nie istnieje, że będzie tak zawsze trwał jakby się zawahał i zatrzymał. To poczucie piękna egzystencji, to poczucie lekkości jakby czerwiec wynosił istnienie poza czas. To kwitnienie, ten szum rzeki Solinki, ten szept wiatru, ten szelest liści, ten chrzęst suchego żwiru pod stopami - to jest początek tego o czym śnię, to jest ten właśnie czas gdy sięgam i mam to co chcę, początek tego o czym śnię. Słońce nad Bieszczadami, ciepły wiatr od Honu, wszechogarniająca zieleń, dźwięki i cisza lasów. Przez chwilę mam poczucie tej ułudy, tej nieśmiertelności, w którą wcale nie wierzę, przez chwilę mam poczucie jakbym wznosił modły pod sklepieniem bieszczadzkiej katedry, w której najważniejszym celebrantem jest żeglujący po błękicie nieba myszołów. Mam poczucie jakbym patrzył na ten ołtarz bieszczadzkiego piękna i mam świadomość, że to początek tego o czym śnie, to jest ten właśnie czas gdy sięgam i mam to co chcę…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R