Niebieskie tabletki wiecznego szczęścia
Mietek Nożownik w pewien sposób stał się ekspertem w eksterminacji szczurów. W grudniu pomagał mi kilka dni w pracach porządkowych przy Siekierezadzie, więc sporo gawędziliśmy. Przypomniałem sobie, że wziął ode mnie niebieskie tabletki wiecznego szczęścia (saszetki koloru niebieskiego, którymi skutecznie poczęstowałem gryzonia siejącego spustoszenie w kablach samochodowych). Siedzimy na przerwie śniadaniowej sącząc herbatę, pytam się:
- Jak, zeżarł te tabletki?
Mietek łyka kęs bułki i odpowiada:
- Wziął dwie i po czterech dniach wylazł mi na łóżko, tak dziwnie zaczął piszczeć i skrzeczeć, a ja nie miałem nic pod ręką, tylko gąbkę i walnąłem go nią, uciekł do kąta izby i tam przyjebałem mu polanem drewna. Nawet się nie bronił, widać już był struty. Doczekał się chuj jebany, dwa lata nie dawał mi spokoju i nie mogłem przez niego spać. – dodał z satysfakcją Mietek.
- A może on wylazł na łóżko, żeby się pożalić co mu zrobiłeś? – podrzuciłem myśl.
- Chuj mu w dupę, nie mam wyrzutów sumienia - rzekł zdecydowanie Mietek, a po za tym teraz ten szczur będzie zadowolony już do końca świata, bo to są niebieskie tabletki wiecznego szczęścia.
R