Mietek, sąd i trutka na szczury
Idziemy z psem moim szarym przez wieś uśpioną listopadowym snem, gdzieś w połowie naszej drogi wychynął przed nami Mietek Nożownik, wita się ze mną i z moim psem po czym szybko dodaje:
- Daj coś zarobić, bo jutro muszę mieć na bilet do Leska, jadę na rozprawę, bo ten chuj Maruda chce nas wyjebać z domu.
- Oj brzydko się u was na Dołżycy dzieje, Kainowo i Ablowe to są dzieje, jak brat brata z domostwa chce pogonić - odpowiadam prawie szekspirowsko - a jeśli chodzi o robotę to chodź z nami, mam za Siekierą fuchę - proponuję Mietkowi.
Idziemy przez cichą Cisnę i po chwili pracujemy już z tyłu na placu manewrowym przed garażem Siekierezady. Lubię z Mietkiem pracować, bo zawsze dowiem się coś ciekawego z jego życia. Po godzinie robimy sobie przerwę, Mietek pije kawę, a ja herbatę. Milczymy sobie patrząc się na krzątaninę kaczek.
- Nie masz trochę trutki na szczury?
- A co, chcesz na drugie śniadanie? - przekomarzam się.
- Nie, sam sobie kurwa zjedź, na szczura potrzebuję, gryzie coś całą noc i lata mi po łóżku i po izbie, a jak wstaję to gapi się na mnie spod łóżka, chuj jebany...
- Będziesz szedł na Dołżycę to dam ci trochę, bo wystawiałem w stajni.
- A ten chuj chce nas wszystkich wyjebać z domu.
- Kto, ten szczur? – pytam.
- Nie, Maruda, braciszek nasz, jutro jedziemy do sądu na drugą rozprawę, na pierwszej zapytałem się sędziego gdzie mam kurwa mieszkać jak mnie wyrzucą? I powiedziałem mu, żeby on sam wziął sobie do chałupy Marudę, a sędzia odpowiedział zirytowany "dlaczego ja?", a ja mu na to "a dlaczego kurwa ja? To wy tam szczerze sobie gawędzicie."
Skończyliśmy robotę, dałem Mietkowi trzy dychy i trutkę na szczury. Na koniec popatrzyłem Mietkowi w oczy i zapytałem się:
- Ty, ale ta trutka to na pewno na szczura?
Miałem pewne obawy, że może nią poczęstować swojego brata Marudę.
- No dla szczura, przecież nie nakarmię ją tego chuja - odpowiedział.
A jednak pomyśleliśmy o tym samym. Zauważyłem prywatnie sam dla siebie.
R