Kurwa nie osiem tylko sześć!


Narodził się nad naszą wsią piękny czerwcowy dzień, w glorii Trójcy Świętej zstąpił na tą Cisną słonecznie, błękitnie i zielono. Obudziłem się i spojrzawszy przez okno od razu powiedziałem sobie:

- Ładnie to wszystko wygląda.

Wypuściłem na pastwisko ze stajni konie, nakarmiłem szarego psa, kota Kulkę i kota Szarą. Pokrzątałem się jeszcze chwilę po „obiekcie” i ruszyłem na dół do wsi. Obróciłem się jeszcze na moment i z zadowoleniem stwierdziłem, że całe domostwo tonie już w objęciach zielonych lip, jawora, brzóz i jednego jesionu, który sam zasiał się na rogu domu i postanowił sobie, że to będzie jego miejsce na tej ziemi, a ja nie sprzeciwiłem się jego woli, bo on to wyraził tak stanowczo, że nie śmiałbym nawet. Zszedłem z góry Horb jak ten Mojżesz tyle, że bez balastu kamiennych tablic,.bo przykazania noszę w sobie i może niekoniecznie pokrywają się wszystkie z tymi co Bóg wydziergał prorokowi na górze Synaj, ale też coś tam znaczą i jest się czego trzymać. Za obiektem Witka poruszenie, mędrcy przekrzykują się bogato gestykulując, podchodzę do pierwszego z brzegu czyli Bafla i pytam się:

- Co to za jarmark?

- Nie jarmark tylko Witka objebali, włam był - wyjaśnia Baflo.

- Co ukradli?

- Osiem win i kotlety - precyzuje Tadek Zgrzewka.

Na chwilę się zawieszam i szukam w mym mózgu tej jednej myśli, która chce mi coś przekazać, po chwili znajduję ją:

- Przecież wcześniej widziałem Mietka Nożownika mocno najebanego, a jest dopiero ósma rano należy zatem postawić sobie pytanie skąd miał środki żeby się najebać. Zostawiam tę całą wrzawę i idę do pracy. Po południu jedziemy z Darkiem do Sławka łowić płocie do stawu za Siekierezadą. Fajne jest takie rybo branie, zapominam o porannej aferze. Wieczorem wracam do domu i mijam siedzącego za dużym sklepem Mietka Nożownika, a po drugiej stronie drogi Marka Co Nie Robi Nic, tenże pokazuje nie pytany palcem w stronę Mietka i mówi:

- Ten chuj zajebał te wina i kotlety.

- Nieładnie Mietek bardzo brzydko robisz, może Mojżeszowi rozjebała się jedna tablica i nie doniósł jej na Dołżycę to się nie zaznajomiłeś z przykazaniem nie kradnij - zwracam się do Mietka z moralizatorskim kazaniem.

- Kurwa nie osiem tylko sześć win zajebałem, zaraz będą pierdolić, że dwanaście albo dwadzieścia - Mietek atakuje jakby ta różnica matematyczna usprawiedliwiała jego niegodziwy czyn.

Zostawiam złoczyńcę w spokoju i idąc na górę Horb mam refleksję:

- Może to jednak zbyt niebezpieczne nie godzić się ze wszystkimi Mojżeszowymi przykazaniami, może należy je obligatoryjnie przyjąć wszystkie tak jak są, bo na przykładzie Mietka widać jakie pomieszanie się z tego może zrobić: „Kurwa nie osiem tylko sześć” - to niby to znaczy, że nie zajebał?

 

Powrót

                                                                                                                                                  R