Janek Samolot


Otwieram urządzenie przekazujące obraz na odległość i widzę Janka Samolota jak uczy ścinki drzew Przemka Saletę. Na koniec Janek pokazuje jego sztandarowy numer z podnoszeniem młota. Pięściarz Saleta próbuje i nie daje rady. Na drugi dzień kręcę na Wetlinę i przy sklepie Zdzicha spotykam jak zwykle Henka Pięknie Przegranego i opowiadam mu o tej cudownej reklamie dla naszego regionu z udziałem Janka Samolota. Henek przywołuje w tym temacie ze swej pamięci kilka ciekawych szczegółów z życia sławnego męża Janka Samolota.

Mówi :

- Ten numer z młotem to powtórzył tutaj na Wetlinie, tylko jeden gość miał chyba ze dwa metry i widać było, że pakował, a Janek to ma krzepę, trzeba to przyznać. Kiedyś przy tym drewnianym stole założył się, że podniesie w zębach za pasek do spodni gościa ważącego ze sto dwadzieścia kilogramów, jak go już dźwigał pasek pękł tamtemu na dupie, ktoś pożyczył drugi tamten też pękł. To Janek się wkurwił, pobiegł do domu i przyniósł szeroki, wojskowy pas na nim podniósł tego gościa. A tutaj zobacz, widzisz ten ubytek w stole to Janek wygryzł go zębami zupełnie jakby wgryzał się w chleb, później wypluł ten kawałek drewna, a jakiś turysta zapytał się:

- Panie Janku mogę wziąć na pamiątkę?

- Proszę bardzo zezwolił Samolot.

Żegnam się z Henkiem i jestem pod wrażeniem czynów Jankowych, a na odchodne Heniek dodaje:

-Dobrze, że po tym programie kręconym dla telewizji Janek nie pił z Saletą, bo mógł by mu najebać i wtedy byłyby dopiero jaja.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R