Fakrum
Człowiek nieustannie wzbogaca swój słownik wyrazów i słusznie, bo ciągle przybywa rzeczy i zjawisk, a świat nowożytny rozszerza się z energią wybuchu bomby atomowej. W drugi dzień świąt by spalić nadmiar pozyskanej przy świątecznym stole energii poszedłem sobie do stajni wywozić końskie gówno. Słońce cudownie darzyło swą skromną łaskawością w ten grudniowy czas. Konie leniwie żuły kiszonkę, a ja przez chwilę podziwiałem ich miedzianą barwę w tym świetle. Wywożenie gówna naprodukowanego przez nie jest czynnością terapeutyczną, ogarnia mnie przy tej pracy łagodność. Przychodzą mi do głowy nowe pomysły. Naoglądałem się w tym świętym czasie dużo programów o religii, o świętych, o relikwiach i chuj wie o czym jeszcze. To naprzeciw wagę wpadło mi do umysłu to słowo: fakrum, jako przeciw waga do sakrum. W fakrum powinien zawierać się oportunizm środowisk kościelnych (hierarchów) do ruchów reformatorskich ich zwierzchnika. W fakrum powinno pomieścić się jak w czarnym worze pedofilia, molestowanie, obłuda, próżność i bogactwo kleru, który zawzięcie walczy z fakrum jednocześnie zawzięcie go uprawiając. I tak sobie wywożę tę kupę gówna na grudniową łąkę, a konie leniwie żują kiszonkę i zdaje się w dupie mają całe te sakrum i fakrum i wygląda na to, że są szczęśliwe.
R