Czarna wołga
Czas przeszły, wracamy z moim kolegą Darkiem ze szkoły mija nas czarna wołga i zatrzymuje się przed nami. Wyskakuje szczupły człowiek z garniturze i wskakuje do rowu po chwili wynosi z niego kilka pustych butelek po wódce wsadza do bagażnika, zatrzaskuje klapę i rusza dalej.
- To Siekaniec z Baligrodu - mówi Darek.
- Kto to taki? - pytam o szczegóły.
- To prywaciarz, taryfiarz z Baligrodu on zbiera butelki - uściśla Darek.
Bardzo się zdziwiłem, że to może być w ogóle opłacalne takie zbieranie butelek z czarnej wołgi, ale okazało się, że analiza Darka opierała się na wycinkowej obserwacji pana Siekańca i nie oddawała całokształtu jego działalności. W czasach socjalizmu zajmował się prywatnym biznesem woził chłopów z wypałów węgla na imprezy, handlował alkoholem, pożyczał kasę i deponował. W związku z szerokim spektrum jego działalności często gościł u siebie funkcjonariuszy milicji obywatelskiej i najczęściej co naściubolił z tej ryzykownej działalności to mu smętni panowie konfiskowali, ale trzeba przyznać, że był konsekwentny w swej twórczości i wkładał w nią całego siebie. W końcu coś poszło zupełnie chujowo i wziął i się powiesił.
Tak sobie przypomniałem pana Siekańca to i pomyślałem sobie taka osobowość musi też trafić do archiwum bieszczadzkiego „roka”, trzeba go dodać do tych annałów bo postać była nietuzinkowa.
R