Żona Staszka

 

 

       Wrzesień rodzi deszcz, zieleń ustępuje w słońcu barwom zwiastującym sen, a dla niektórych istnień śmierć, czuć w powietrzu smutek, na razie ciągnie się jak pajęcza nić, ale już za chwilę utkają z niego Mojry pułapkę nie do przebycia, ludzkie nastroje idą za tym i upodabniają się do więdnących brzozowych liści, do złamanych traw, do rozdeptanego ślimaka na polnej drodze.

Kończę pracę, zgasiłem już światła, mam właśnie zdmuchnąć ostatnią świecę ale chwilę się waham bo wówczas to już tylko jesienny mrok, wtem ze skrzeczeniem otwierają się drzwi i wpada jak wicher Staszek:

- O zamykasz już? Z niepokojem zadaje pytanie.

- Możemy jeszcze chwilę posiedzieć (cieszę się że mam alibi by nie gasić tej świecy)

- Kurwa, tak się wkurwiłem, chłopie polej setę bo mnie krew zaleje.

- Odmierzam wódkę białą i podaję.

Staszek łyka jak indor i nie przepijając syczy.

- Daj jeszcze jedną …

- Chyba rzeczywiści się wkurwiłeś – potwierdzam …

- Kurwa chłopie moja baba nie reaguje na chuja …

- Jak to nie reaguje?

- No nie wiesz, jak ryba nie reaguje na spławik, jak koń nie reaguje na wio, jak mućka nie reaguje na nastąp się przy dojeniu … Tak ona nie reaguje na chuja, ja pierdolę daj jeszcze trzecią setę i idę w chuj.

Staszek machną trzecią i w korytarzu usłyszałem jeszcze:

- O kurwa jak nie będzie reagowała na chuja to go sobie utnę i wyjebię psu bo na chuj mi wtedy chuj.

Zdmuchnąłem świecę i opuściła mnie jesienna nostalgia, przecież ludzie mają większe problemy, na przykład żona Staszka nie reaguje na chuja …

 

Powrót

R