Zakapioryści

 

Wstałem i patrzę za okno, widzę szarość deszczową, ale że to wiosna nie martwi mnie ten stan rzeczy, patrzę przez chwilę w oczy psu o imieniu Brego i on mi patrzy w oczy, mówię do niego:

- Wy psy świetnie czytacie emocje drugiej istoty, zazdroszczę wam.

Pakuję klucze od Siekiery do kieszeni, ich szczęk to dla Brega zawołanie: „idziemy do roboty”.

Schodzimy z góry Horb, z tej góry spokoju, z tego mojego sacrum do ciśniańskiego profanum. Po drodze spotykamy Bafla, który jak zwykle widząc tego błękitnego doga drze się:

- Weź kurwa tego krokodyla! – i omija nas wielkim łukiem.

Wchodzimy na parking przed Siekierą i w mżawce dzisiejszego dnia zauważam dziwne zgromadzenie. Jacyś tacy napięci ze ściągniętymi twarzami i dziwną energią, aż Brego zawarczał. Przystaję przy nich i wsłuchuję się w patetyczny i odrobinę histeryczny głos przemawiającego, którego poznaję. To Wacław, mój nauczyciel z liceum. Tenże grzmi:

- Hieno cmentarna, ty pustosząc groby i odzierając ze świętości… - coś w tym stylu. Stoję i słucham jak zahipnotyzowany, wiem już o co chodzi, z Kapliczki Menela zajebali Chrystusa Frasobliwego i kilka tabliczek z nazwiskami. Wacław jak ksiądz z ambony, buduje nastrój tragicznego patosu. Zauważam na twarzach zgromadzonych gniew i pomyślałem sobie, że oni muszą go gdzieś rozładować żeby im ulżyć przyszło mi do głowy, żeby wziąć tę zbrodnię mesjanistycznie na siebie, żeby krzyknąć: „To ja! To ja zajebałem! Wjebcie mi!” Żal mi było tych ludzi, że pęcznieją w gniewie jak balony, i tak bardzo chciałem im jakoś pomóc. Gdyby mi wjebali na tym parkingu to mogliby wrócić do swoich domów spokojni i ukojeni i o mało bym tego nie uczynił, ale szturchnął mnie pyskiem Brego i ujrzałem w jego oczach prośbę: „Chodźmy stąd” – mówił pies. Z wdzięcznością pogłaskałem go po głowie i powiedziałem:

- Świetnie czytasz emocje innych istot, chodźmy stąd….

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R