Zagubienie
stworzeń
Niepokojący wicher niszczy ciszę
spadających modrzewiowych igieł
Zeschłe osty potrząsają swymi łbami
w świetle księżyca
Niedowierzając, że jesień zamyka
podwoje ich trwania
Na bieszczadzkich łąkach oddanych w
użytkowanie chmarom łani
W połowie góry do swego domostwa
utknąłem w zadumaniu
Nad pięknem daru, który otrzymałem
-Nad zagubieniem stworzeń
potrzebujących miłości bez granic
Nad niepokojem szumu skrzydeł sowy
Nad myślami spętanymi powrozami
logiki umierania
Rozpiętymi jak pajęcza sieć w czasie
i przestrzeni
Boję się skierować wzrok w otchłań
nieba
By nie poczuć tego przerażającego
chłodu
Nieistnienia Bogów
Zagubienie stworzeń potrzebujących
miłości bez granic
To dlatego mój pies
włóczy się w bezsenną noc
Po wsi uśpionej, w jego oczach
dostrzegam przerażenie samotności
Dociera do mnie ciężar tej bolesnej
świadomości
Ja także należę do tej wielkiej i
ponadczasowej idei
Zagubienia stworzeń w czasie i
przestrzeni
Niepokojący wicher niszczy ciszę
spadających modrzewiowych igieł….
R