Wielka Podróż Solowego Gitarzysty Basowego

 

Mija połowa września, Rysiek – solowy gitarzysta basowy nadwyrężył się w Siekierezadzie codziennym chlaniem. Ostatnie trzy tygodnie jechał na „sępa”, co wyłudził i co mu ofiarowano to wypił. Ostatni tydzień Rysiek jechał też na „resztkojada” pod pozorem odnoszenia pozostawionych talerzy ze stołów dojadał odpadki. Rysiek tak już utonął w swym nałogu, że było mu wszystko jedno co pije, co je i gdzie nocuje. Codziennie mówił:

-Jutro już wyjeżdżam.

I jak każdy alkoholik tłumaczył się:

-Ja tak codziennie nie piję, mam u siebie stałą pracą, nie mam tam czasu pić.

Na drugi dzień spostrzegam Ryśka na przystanku autobusowym, jest zmięty jakby całą noc międliły go jak kartkę papieru jakieś wielkie dłonie. Słońce przygrzewa jesiennym żarem, krople potu spływają Ryśkowi po twarzy. Widząc mnie pierwszy się odzywa:

-Widzisz, jadę…

-Skąd masz na bilet?

-Niańka mi pożyczyła. Starczyło mi jeszcze na dwie bułki i magnez.

-Czekaj, kupię Ci coś do picia. Co chcesz?

-Jakiś tymbark.. – odpowiada skromnie.

Wychodzę ze sklepu z tymbarkiem wiśniowym i widząc, że zażywa magnez nie mogąc trafić dłonią do ust proponuję:

-Odkręcić Ci ten napój?

-Tak – sapie.

Odkręcam nakrętkę i spostrzegam, że coś na niej jest napisane, odczytuję na głos:

WIELKA PODRÓŻ.

-To hasło dla Ciebie Ryśku – mówię pokazując mu napis.

Rysiek bierze nakrętkę i chowa w kieszeń. Żegnam się z nim życząc powodzenia, odchodzę, jestem już z czterdzieści kroków dalej i słyszę jak Rysiek krzyczy do mnie wsiadając do autobusu:

-To moja Wielka Podróż. Trwa już 35 lat i nie mogę przestać…. Jestem zmęczony, ale nie mogę przestać…

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R