Widły Mietka
- O Ty chuju
zajebany! Przepijecie wszystko, pijaki, skurwysyny i łajzy…Gdzie widły!? -
Tak przywitała mama Mietka, synka
swego, ladacę.
- Mamo są, nie denerwuj się.
- Jak są, jak nie ma! Przepiłeś skurwensynie.
- Mamo, na pewno oddadzą, nie
przepiłem, są w plecach Janka, ale na policji powiedzieli, że muszą trochę
jeszcze zostać, bo to twardy dowód rzeczowy.
- Niech mu wsadzą jakieś inne, a
moje macie chuje przynieść, stylisko do nich oprawiał wasz jebany tata, taki sam skurwensyn jak wy!
- Mamo nie denerwuj się, oddadzą…
- Kogoście
tam znowu zajebali, psy skundlone?!
- A tam zaraz zajebali…Ma
widły w plecach i nie żyje. Janek Torba, podpierdolił nam wino, beczkę „dwa
litry”.
- Chuj mnie
to obchodzi! Oddajcie widły – na to nieustępliwie mam.
Nazajutrz prokurator okazał się
bardziej stanowczy i Mietka powieźli za kraty, przesiadywał tam jakiś czas
w towarzystwie miłego pana, który gwałcił i zabijał, ale fizjonomia onego wzbudzała zaufanie, a jak się razem siedzi to się
gada.
Mietek zwierzył się, że jego matka
koncentruje się na drobiazgach, a rzeczy istotne pomija. Pan morderca wyjaśnił
- Słuchaj Miecio, chodziłem na
ustawienia Helingera i wytłumaczyli mi, że to
mechanizm obronny by nie zwariować, zastępujesz poważne problemy
z którymi sobie nie radzisz, duperelami i wydaje ci się, że panujesz nad
biegiem swego życia. To proste.
- O kurwa,
nie wpadłem na to! - z zachwytem skwitował Mietek
Pan morderca i gwałciciel
przesiedział z Mietkiem jeszcze kilka lat, poczem
wyniesiono go nogami do przodu z celi. Kończymy opowieść sceną jak Mietek napierdala w okute blachą drzwi i wrzeszczy.
- Oddajcie mi moja łyżeczkę do
herbaty, moja ulubioną łyżenię, oddajcie chuje…!
Klawisz na to ze spokojem.
- Mietek, uspokój się, dostaniesz ją
po rozprawie, na razie musi być nadal w mózg twojego kompana, bo to twardy
dowód rzeczowy.
Mietek usiadł zrezygnowany na pryczy
i z obrzydzeniem mieszał herbatę inna łyżeczką..
- U nas to rodzinne, cieszymy się byle czym, cieszymy się małym… - podsumował.
R