„Trzecia
śmierć Jacka, czyli heroiczny koniec rolnika na polu buraków”
(wersja
Michała)
Jebany w pizdu ciągnik, Jacek pierdolnął gumofilcem w spracowany sprzęt
rolniczy „Ursus C 330”, bo on to rolnik a rolnik to ciągnik.
Człek, który żywi i broni, orze i
kosi, napierdala wódę i rzyga a później znów orze i
kosi.
Dzień zaczął
się pod górę, cholerny kac, opór materii, wszystko
idzie jak po grudzie a łono „matki ziemi” czeka.
Rutyna życia zgodnego z naturą czyli chlejemy aż umrzemy, a na drugi dzień trzeba
zacząć żyć, jak kurwa nie przymierzając zima i wiosna jak wzwód i jego koniec.
Na podwórzu burdel jak Babilon, kura wjebała
się w kałużę i ledwo wylazła, świnia popierdala jak szalona za kogutem za
świnią pies, którego Jacek ochrzcił „kondom” a za psem kot większy od niego.
Patrząc na tę sielskość, na harmonię
natury bohater tragedii puścił pawia między ciągnik a kombajn do buraków
i z radością stwierdził „o kurwa będę żył,
no chuj jadę wypierdolić ten hektar pastewników. ”Nacisnął na czoło beret
i ruszył z pewnością zwycięskiego wodza przez polskie pola, mijając
wierzby płaczące nad mazurkami Chopina od czasu do czasu rozbryzgując krowie
placki złorzecząc przy tym „kurwy nasrali
kilometrami.” Dojechał do miejsca, które w przyszłości zwać się będzie
miejscem jego kaźni. Przygotował kombajn, popodłączał
wałki i ruszył z werwą, „matka ziemia” oddawała ze swego łona buraki na białą
słodycz, ale rzeczą wiadomą jest, że jak się dzieje dobrze to zaraz będzie źle.
Nagle coś jebło, pierdolnęło i kombajn
począł rzęzić jak zdychający Mastodont, zatrzymał rydwan i wysiadł, ze skrzynki
narzędziowej wyciągnął browara i z lubością
spożywając analizował usterkę. Zauważył zluzowaną śrubę na wałku, skończył piwo
i nie wyłączając maszyny wsadził dłoń z kluczem by dokręcić nakrętkę. Coś
poszło nie tak, bezduszna machina wkręciła Jackowi palce miażdżąc je na gumę „o
kurwa…”- ryknął z bólu, wyszarpnął dłoń i uniósł przed
oczy, adrenalina napierdalała do mózgu by złagodzić ból. „O wpizdu…”,
rzucił się do ciągnika, by wyłączyć silnik, ale niechcący włączył bieg, ciągnik
ruszył i powalił Jacka na „matkę ziemię” przejeżdżając tylnym kołem i łamiąc
większość żeber, zaś kombajn rozorał mu twarz. Jacek podniósł się z gleby
z determinacją jak to robią na filmach gladiatorzy i zalewany krwią
nic nie widząc, wyjąc z bólu ruszył przed siebie, padał, czołgał się i rzęził. Nieopodal
wypierdolił się ciągnik z kombajnem na wysokiej
miedzy, Jacek heroicznie parł na przód- wiedział, że musi coś zrobić, że chciałby
się jeszcze napić wódy z kumplami. Padał, ale wciąż wstawał i parł
konsekwentnie na przód mając czarne myśli: ”Kurwa, kto nakarmi psa Kondoma, kto
wydoi Łaciatą… a buraki jeszcze nie wykopane.” Myśli o
tych prostych rolniczych czynnościach dodawały mu sił. Kiedy miał nadzieję, że
da radę wpierdolił się prosto na sterczący szpikulec od kombajnu, nadział się
na „miękkie”, czyli flaki.
Konając w
straszliwych męczarniach spuentował własną śmierć- „Kurwa
jebane buraki…”
R