Trelinka
Kilka lat do tyłu w przeszłość wiochy
Cisna, wymieniano betonowe chodniki na nowoczesną kostkę brukową, część
historycznych traktów komponowała się z „trelinek”, wielokątnych, grubych na
około trzydzieści centymetrów solidnych monolitów o wadze do trzydziestu
kilogramów. Wielu mieszkańców pożywiło się tym rozbiórkowym materiałem, między
innymi ja, kilkanaście tych betonów leżało za „Siekierą” i mając świadomość że
stąpali po nich swymi buciorami Jaśki, Mietki, Tadki i inne egzotyczne
zwierzęta traktowałem je jak relikwie, żal było wrzucić do fundamentów więc
spoczywały sobie cichutko tak jak to tylko kamienie potrafią i w końcu zarosły
zielskiem.
W
szary, wrześniowy dzień wzięło mnie na porządki, postanowiłem załadować je na
samochód i wyłożyć skrawek błotnistego placu gdzie stały konie. Przy tej
mozolnej pracy zastał mnie Tadek, który zmierzał właśnie za „Siekierę” z winem
w dłoni jak hetman Chmielnicki z buławą na pole bitwy. Natychmiast odłożył w
trawę butelkę, a ta przytuliła się do małego, dzikiego słonecznika.
Chwilę
wpatrywałem się w tę kompozycję i przeniosłem wzrok na Tadka:
-
Czego?
-
Pomogę Ci.
-
To dawaj, ładuj je na pakę.
Po
piętnastu minutach robota wykonana. Siedzimy przy chevrolecie Canada C-60 i
patrzymy się w przemijanie lata. Ja piję herbatę a Tadek wino. Milczę, Tadek
też …
Po
chwili spogląda na załadowane trelinki i mówi:
-
Miesiąc temu pierdolnąłem sobie taką na głowę.
-
Jak się chleje to często człowiek spotyka się z oporem materii, to gdzie
upadłeś?
-
Nie, nie upadłem, pierdolnąłem się sam w łeb.
-
Jak?, Wziąłeś w ręce i zajebałeś sobie w czachę!?!
-
Tak … Piliśmy za sklepem i tam też leżą takie trelinki, tak mi coś strzeliło do
głowy i powiedziałem żeby rozbawić towarzystwo:
-
Wezmę taką trelinę i spuszczę sobie na łeb, te głupie chuje nie chciały
wierzyć, znasz mnie, ja nie odpuszczam.
-
O …znam cię Tadek (przypomniałem sobie jak nakazałem mu by wyszedł z
„Siekiery”, w końcu musiałem włączyć sterowanie manualne i to nie pomogło więc
go znokautowałem, bo on ma naturę wojownika i jest zacięty jak laski na
depilację).
Tadek
kontynuował:
-
Podniosłem trelinkę najwyżej jak się dało i jeb, przyjebałem se w łeb, zalała
mnie jucha jak z wiadra, te chuje śmiali się że zaraz padnę, a ja przeszedłem
jeszcze dwadzieścia kroków …
-
Ile czasu leżałeś nieprzytomny?
-
A coś tylko godzinę …
Podpieramy
plecy o grill chevroleta i patrzymy w milczeniu na odchodzące lato,
Ja
piję herbatę, a Tadek wino …
R