Testament mój

 

 

 

       Kiedy nadejdzie ten piękny dzień i Wielki Księgowy wszystkich moich snów oznajmi ich kres weźcie moje truchło do kremacji (kurwa nie róbcie z niego kremu tylko popiół) .

Na dużej łące okolonej sadzonymi przeze mnie drzewami ustawiłem sobie jeszcze za życia głaz, tam zmieszajcie moje prochy z piękną, bieszczadzką glebą i zasadźcie sadzonkę modrzewia, chcę być drzewem, chcę patrzeć na rzekę Solinkę, która wyszumiała mi wszystkie pieśni mojego życia, chcę by wiatr ukołysał mnie do snu co wieczór, by ptaki siadające w mych gałęziach opowiadały mi co się zdarzyło na sąsiednich łąkach, gdyby to drzewo przestało żyć – zasadźcie następne i nie martwcie się o nic, reszta nie będzie już należeć do mnie, resztę wydaję wam …..

 

 

PS.   Nie zaśmiecajcie mi mojego głaza żadnymi symbolami religijnymi, żadnymi imionami i nazwiskami, żadnymi datami, chcę być tam wolny od wszystkiego, tylko drzewo, trawa, głaz i ja …… Oczywiście później kto chce może się do mnie dosypać …..

 

Powrót

R