Ta planeta
Ta bezduszna
planeta mieli wszystko i ściera na pył
Później
formuje z tego nowe
Czyni to bez
emocji – metodycznie i planowo
A wszystkie
te jednostkowe tragedie Jej nie obchodzą
Ta bezduszna
planeta najpierw sieje, a później depcze swoje plony
By stworzyć
coś innego – jakby się rozmyśliła w pół drogi
A te
pojedyncze złamane istoty
Tworzą nawóz
dla następnych Jej dzieł
Ta bezduszna
planeta jak szalony artysta
Bawi się
emocjami innych stworzeń
Konstruuje
swoje przerażające instalacje
W
przestrzeni i czasie
I patrzy
później zimnym wzrokiem jak te drobiny starają się trwać tam
Gdzie
zostały posadowione
Jak w tych
pyłkach gaśnie nadzieja
Jak tym
kruszynom odwieczny mrok kosmosu
Wysysa
światło dusz
A tą planetę
nic to nie obchodzi
Tylko
pozyskuje ciągle ten materiał
Z martwych
ciał do dalszego recyklingu
Ta bezduszna
planeta mieli wszystko i ściera na pył
R